Społeczeństwo

Statystyczny Escobar

Jak policja zrobiła ze zwykłego obywatela przestępcę

Marcin Kowalczyk jest spokojny i małomówny. Może te jego cechy nie przyczyniły się do tego, że wytypowano go na ofiarę policyjnej statystyki – taki potulny, że nie będzie się bronił. Marcin Kowalczyk jest spokojny i małomówny. Może te jego cechy nie przyczyniły się do tego, że wytypowano go na ofiarę policyjnej statystyki – taki potulny, że nie będzie się bronił. Marta Frej
Policja obwołała obywatela bandytą. Był niewinny? Tym gorzej dla niego.
Władzy udało się „dowieźć” sprawę wykrytej plantacji marihuany jako sukces aż do wygranych wyborów w 2019 r.Łukasz Głowala/Forum Władzy udało się „dowieźć” sprawę wykrytej plantacji marihuany jako sukces aż do wygranych wyborów w 2019 r.

Dziś już wiadomo – aparat państwa niszczył życie Marcina Kowalczyka i jego rodziny metodycznie, na zimno, wykorzystując swoją potęgę prawną. Jeśli istniały dowody na niewinność, nie widziały światła dziennego. Dowody przestępstwa fabrykowano. To miał być wielki sukces policji, więc i państwa, przed wyborami w 2019 r. Przypadkowego człowieka składano na ołtarzu statystyk wykrywalności, a jednocześnie do wyborców szedł komunikat: obywatelu, śpij spokojnie, policja czuwa.

Komenda

Na stronach internetowych Komendy Powiatowej Policji w Aleksandrowie Kujawskim zachowała się relacja z obchodów Święta Policji z 9 lipca 2019 r. Święto – w 100-lecie powołania Policji Państwowej – „zaszczycił”, jak napisano, senator PiS Józef Łyczak. Przyznano awanse i nagrody finansowe dla funkcjonariuszy, również za „ujawnienie” gigantycznej plantacji marihuany koło Ciechocinka. Częścią obchodów była msza, modlono się „o łaski Boże dla policjantów”.

Powiatowa policja przyjmowała od przełożonych gratulacje za „wybitne zdolności wykrywcze” i pławiła się w ogólnopolskim sukcesie. Ale wewnątrz komendy, jak potem miało się okazać w zeznaniach policjantów, sytuacja wyglądała źle – trwało szukanie naiwnych, którzy podpisaliby się pod „udupieniem” Marcina Kowalczyka. Dochodziło w tej sprawie do starć na linii służbowej, ginęły dowody na niewinność, nowe raporty z „realizacji” nie wiadomo kiedy zastępowały stare – te oficjalne. Szło, mówią szeregowi policjanci z Aleksandrowa, o ordynarne przyklepanie odtrąbionego medialnie sukcesu. Wyglądało to tak, jakby wytypowano ofiarę do winy. Trzeba było jeszcze tylko wpisać tę winę w oficjalne papiery i wsadzić człowieka za kraty. Mówiło się wśród szeregowych policjantów: jak najdalej od sprawy Kowalczyka, bo śmierdzi.

Polityka 6.2023 (3400) z dnia 31.01.2023; Społeczeństwo; s. 32
Oryginalny tytuł tekstu: "Statystyczny Escobar"
Reklama