Społeczeństwo

Cmentarzysko Solina

Cmentarzysko Solina. Z wody znów wypłynęły kości. Czaszki, żebra, piszczele

Na dnie Zalewu Solińskiego są wysiedlone i zatopione wioski, m.in. cmentarze. Do dziś nie ma pewności, czy wszystkie groby zostały odsłonięte, a ciała ekshumowane. Na dnie Zalewu Solińskiego są wysiedlone i zatopione wioski, m.in. cmentarze. Do dziś nie ma pewności, czy wszystkie groby zostały odsłonięte, a ciała ekshumowane. Krzysztof Potaczała
Nad Zalewem Solińskim znów znaleziono kości. Sprawa szybko obiegła lokalne media i równie szybko ucichła, choć jezioro nie pierwszy raz oddało ludzkie czaszki i piszczele. Co kryje ta głębia?
Te ludzkie szczątki znalazł we wrześniu nad Zalewem Solińskim Dariusz Ginter.Dariusz Ginter Te ludzkie szczątki znalazł we wrześniu nad Zalewem Solińskim Dariusz Ginter.

Solina, jak potocznie turyści nazywają potężny zbiornik, powstała w 1968 r. po ośmiu latach budowy zapory i elektrowni. Sztuczne jezioro utworzyły wezbrane wody Sanu i Solinki, zalewając wysiedlone wcześniej wioski i przysiółki. Chwilę przed tym miejscowi zadawali sobie pytanie, czy ekipy eksperckie dokładnie przeprowadzą prace ekshumacyjne na cmentarzach: odsłonią liczne groby, a kości w trumnach bądź luzem przeniosą w bezpieczne miejsce.

– Cmentarze zostawiono na koniec – wspomina Tadeusz Podkalicki, rodem z Soliny. – Odkopywano groby, ale z pewnością wielu z nich nie zlokalizowano. Nie sposób było natrafić na wszystkich nieboszczyków pochowanych w okolicy, zmarłych przed półwieczem i wcześniej, których mogiły dawno zatarł czas. Istniała obawa, że kiedyś woda zacznie wymywać ludzkie szczątki.

Jak ekshumować wszystkich?

W większości były to cmentarze greckokatolickie, bo do końca drugiej wojny światowej i operacji „Wisła” Ukraińcy byli na tych terenach większością. W każdej wsi stała cerkiew, a przy cerkwiach grzebano zmarłych wiernych. Z czasem niektóre cmentarze uległy dewastacji, inne zachowały się w dobrym stanie, choć od późnych lat 40. XX w. miejscowych grzebano już tylko na cmentarzach rzymskokatolickich i komunalnych. Te położone w wioskach przeznaczonych do wysiedlenia i zalania trzeba było zlikwidować.

Świadkiem ekshumacji mogił był m.in. Henryk Victorini, który na początku lat 60. osiadł w opustoszałym Sokolu. Zamieszkał w zrujnowanym pałacyku po dawnych właścicielach, będącym do wojny pensjonatem dla turystów. – Dróg prawie nie było, więc przemieszczałem się w terenie wyłącznie konno – wspomina. – Pewnego dnia jechałem przez Teleśnicę Sannę. Zobaczyłem, jak robotnicy szli przez cmentarz i co chwila wbijali w grunt długie metalowe szpikulce.

Polityka 3.2023 (3397) z dnia 10.01.2023; Społeczeństwo; s. 36
Oryginalny tytuł tekstu: "Cmentarzysko Solina"
Reklama