Triki dla psychiki
Nikt ci tyle nie da, ile coach obieca. Sprawdziłam na własnej skórze
Na początek mam położyć rękę na sercu. – Twoja głowa mówi, że czujesz się w życiu zagubiona, ale tak naprawdę po co przyszłaś? Coach 1, przedsiębiorczyni, usadzona w liliowym fotelu stylizowanym na tron, przez okienko Zooma zachęca mnie do usłyszenia wewnętrznego głosu. Przedstawiam się ogólnie jako pracowniczka umysłowa w średnim wieku, która chciałaby zafundować sobie zmiany, ale nie wie, od czego zacząć. W tej tożsamości odbędę jeszcze kilka próbnych sesji z różnymi osobami. Na własnej skórze próbuję zrozumieć fenomen coachingu – jednego z najprężniej rozwijających się zjawisk ostatnich lat.
– Być może nasunie ci się jeden wyraz lub symbol, który wskaże kierunek. Co to jest? – ciągnie coach. Tak się składa, że wyraz, który wypowiadam, to pchła. Wraz z postacią z karty, którą zdalnie wylosowałam ze specjalnej talii – dziewczynką wróżką, przez drogę wyobraźni ma mnie doprowadzić do przeznaczenia. Po wielu minutach błądzenia znużona oświadczam, że oczami duszy widzę się jako papieża. Coach jest zadowolona. Słyszę, że to jest to.
– Masz w sobie potencjał lidera zdolnego pociągnąć tłumy! Musisz go tylko rozwinąć – motywuje. I zaprasza mnie na swój kurs w promocyjnej cenie, 50 proc. taniej. Za sześć webinarów oraz dostęp do nagrań z wizualizacjami zapłacę jedyne 450 zł. Inwestycja – jak zapewnia coach – popłaca, co potwierdza liczne grono klientek. Jedna za sprawą pakietu w kilka tygodni zmieniła pracę, inna postanowiła odejść od męża, jeszcze inna uruchamia swój potencjał, leżąc w szpitalu, w trakcie agresywnego leczenia. Program ma dawać świetny napęd na nową drogę życia.
• • •
Według branżowych mediów słowo coaching pochodzi od węgierskiego miasteczka Kocs, w którym od XIV–XV w.