Społeczeństwo

Lex Czarnek 2.0 zawetowane. Duda zaskoczył, strach myśleć, co dalej

Andrzej Duda po raz drugi zawetował ustawę lex Czarnek. Andrzej Duda po raz drugi zawetował ustawę lex Czarnek. Krzysztof Sitkowski / Kancelaria Prezydenta RP
Obywatele i obywatelki z ruchów na rzecz oświaty, zaangażowani w akcje sprzeciwu wobec lex Czarnek, po kolejnym wecie mają prawo poczuć się najskuteczniejszą gałęzią całego sektora organizacji społecznych w Polsce.

„Mimo że prace nad tą ustawą były prowadzone długo, niestety, nie udało się osiągnąć czegoś, co nazwałbym społecznym kompromisem. Protesty podnoszone są od skrajnej lewicy do skrajnej prawicy. Podmioty z każdej strony sceny politycznej znajdują w tej ustawie punkty, co do których mają wątpliwości. Na pewno jedno można powiedzieć o tej ustawie – nie zapewnia tego, na czym mnie dzisiaj zależy. A zależy mi na tym, żebyśmy mieli po prostu spokój. W związku z powyższym podjąłem decyzję, że nie podpiszę tej ustawy” – w ten sposób prezydent Andrzej Duda uzasadnił decyzję o zawetowaniu nowej edycji nowelizacji prawa oświatowego, w potocznym języku ochrzczonej hasłem „lex Czarnek 2.0”, choć bardziej adekwatna byłaby nazwa „lex Czarnek turbo”.

A to dlatego, że projekt, jesienią formalnie przedłożony jako poselski, pod pewnymi kwestiami szedł dużo dalej niż jego pierwsza wersja, oficjalnie przygotowana w Ministerstwie Edukacji i Nauki i zawetowana przez Andrzeja Dudę w marcu (najnowsza wersja też została przygotowana w MEiN, co na podstawie technicznego opisu dokumentu wychwycili eksperci opozycji, ale próbowano to ukryć, by uniknąć konieczności konsultacji społecznych, do czego w dzisiejszym wystąpieniu prezydent też się odniósł).

Czytaj też: PiS zamachnął się na edukację domową

Lex Czarnek w wersji turbo

Nowe regulacje przewidywały wzmocnienie kontroli kuratorów (ministerialnych nominatów) nad szkołami i placówkami oświatowymi. Organizacje pozarządowe nie mogłyby prowadzić zajęć na terenie szkół bez każdorazowej kuratorskiej zgody. To właśnie decyzja kuratora miałaby nadrzędną rolę nad wolą rodziców. Prezydent dodatkowo podkreślał to w swoim uzasadnieniu. Nie ukrywał, że taka konstrukcja była też sprzeczna z zaproponowanymi przez niego przepisami, które dwa lata zleżały się w sejmowej zamrażarce, a kilka tygodni temu zostały wyjęte, by – jak przekonywali posłowie PiS – procedować je wspólnie z ich projektem. W rzeczywistości w ogóle ich nie uwzględniono.

Nowa wersja lex Czarnek została też „wzbogacona” w stosunku do poprzedniej o przepisy radykalnie ograniczające edukację domową. Planowano m.in., by uczniowie mogli przejść na taki tryb nauki tylko do 21 września, mieliby też zdawać obowiązkowe w ED coroczne egzaminy z poszczególnych przedmiotów wyłącznie w formule stacjonarnej. Senackie biuro legislacyjne uznało projekt za niekonstytucyjny, mimo to (na styk) udało się go przeprowadzić przez parlament.

133 listy do Andrzeja Dudy

Propozycje – do czego odwoływał się Andrzej Duda – uruchomiły protesty stowarzyszeń i organizacji obywatelskich, rodzicielskich i oświatowych, w tym najszerzej znanej Wolnej Szkoły. Jak wyliczał prezydent, przyszły do niego 133 listy z wyrazami sprzeciwu, czasem podpisane przez kilkadziesiąt organizacji pozarządowych lub kilkanaście tysięcy osób prywatnych.

Oczywiście do myślenia daje fakt, że Andrzej Duda zakomunikował weto dla lex Czarnek na końcu długiego i dość zaskakującego oświadczenia z sugestią, że gotów jest zablokować kompromis między Polską a Unią Europejską w sprawie KPO. Niewątpliwie dzisiejsze postanowienie jest częścią jakiejś bardziej zawiłej politycznej układanki.

Nie zmienia to faktu, że obywatele i obywatelki z ruchów na rzecz edukacji i oświaty, zaangażowani w akcje sprzeciwu wobec lex Czarnek (mimo słabnącego zaangażowania polityków opozycji), po kolejnym wecie mają dziś prawo poczuć się najskuteczniejszą gałęzią całego sektora organizacji społecznych w Polsce. A na pewno odetchnąć z ulgą. A jednocześnie strach pomyśleć, co po drugim już koszu może czuć, i planować, minister Przemysław Czarnek.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Interesy Mastalerka: film porażka i układy z Solorzem. „Szykuje ewakuację przed kłopotami”

Marcin Mastalerek, zwany wiceprezydentem, jest także scenarzystą i producentem filmowym. Te filmy nie zarobiły pieniędzy w kinach, ale u państwowych sponsorów. Teraz Masta pisze dla siebie kolejny scenariusz biznesowy i polityczny.

Anna Dąbrowska
15.11.2024
Reklama