Wyborczy Kodeks karny
Prezent dla Ziobry: koszmarny kodeks karny. Bez sensu, bez precedensu
W roku przedwyborczym wprowadzono już nową ustawę o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich, mocą której za „demoralizację” karać się będzie dzieci od 10. roku życia, a w poprawczaku siedzieć będą osoby od 13. do 21. roku życia, czyli nawet osiem lat. Do tego dyrektorzy szkół dostają prawo do wymierzania własnych „kar porządkowych”. Kolejną ustawą zmieniono zasady wykonywania kary pozbawienia wolności. Odebrano więźniom możliwość skarżenia się na traktowanie: skarga może być arbitralnie, nieodwołalnie i bez rozpatrzenia uznana za „oczywiście bezzasadną”. Ograniczono kontakt z obrońcą i rodziną, zlikwidowano nagrody, zostały tylko kary. Te ustawy prezydent Duda podpisał mimo protestu środowisk prawniczych, fachowców od resocjalizacji i od praw człowieka. Teraz przypieczętował Kodeks karny Ziobry.
Powrót do przeszłości
„Ustawa cofa polskie prawo karne do czasów PRL. Trudno bowiem zrozumieć, by w XXI w., w kraju, którego Konstytucja odwołuje się do wartości chrześcijańskich i humanistycznych, wykluczono resocjalizację jako jeden z celów kary (…)” – napisało do prezydenta 173 pracowników naukowych wydziałów prawa wyższych uczelni, apelując o zawetowanie kodeksu Ziobry. Pismo przewodnie podpisał nestor polskich karnistów, współautor Kodeksu postępowania karnego prof. Stanisław Waltoś.
Kilka dni po tym apelu prezydent podpisał Kodeks karny Ziobry. Wejdzie w życie za trzy miesiące. Za ten serwitut dla Ziobry zapłacimy powrotem do peerelowskiej represji karnej.
Do PRL wracamy zresztą całą parą: sądownictwo, prokuratura, zideologizowane szkolnictwo, tzw. media publiczne, zadłużanie państwa, także w dolarach, bo rząd wydał obligacje denominowane w tej walucie. W represji karnej wracamy do prawa, które miało zastraszać – sprawcę i społeczeństwo.