Życie wieczne zniczy
Życie wieczne zniczy, czyli święto zmarłych na bogato. Taki mamy klimat
Polska jest numerem jeden globalnego eksportu wszelkiego typu świec, a my, Polacy, jesteśmy mistrzami świata w ich spalaniu, nie mamy też sobie równych w celebrowaniu pamięci zmarłych. Według szacunków branży rocznie kupujemy 300 mln zniczy, czyli osiem sztuk na osobę, na Wszystkich Świętych i Zaduszki wydajemy ponad 1 mld zł, w tym na znicze 600–700 mln zł.
– Groby uginają się pod ciężarem zniczy, kwiatów i plastikowych ozdób. Niczym przy świątecznym stole króluje staropolskie „zastaw się, a postaw się”, nawet ubodzy emeryci nie chcą być gorsi od innych i wydają na to ogromne pieniądze. Nie znam żadnego innego kraju, w którym cmentarze mają taki charakter – komentuje ks. prof. Andrzej Kobyliński, filozof i etyk. I dodaje: – A przecież to nie wpływa na życie wieczne naszych zmarłych.
Sposoby czczenia pamięci zmarłych wpływają za to na żywych. Ekolodzy przypominają o tym chwilami aż do przesady. Przynajmniej raz do roku, właśnie przed 1 listopada, przywołują badania amerykańskich naukowców, według których najpopularniejsze (i najtańsze) świece parafinowe, produkowane na bazie ropy naftowej, w procesie spalania wydzielają rakotwórczy benzen oraz toluen powodujący zawroty głowy, a sadza przypomina tę z rury wydechowej i jest dla nas tak groźna, jak bierne palenie papierosów. To wszystko prawda, szkopuł w tym, że takie badania prowadzono w zamkniętych komorach.
Taki mamy klimat
Dr hab. inż. Izabela Sówka z katedry inżynierii ochrony środowiska Politechniki Wrocławskiej zamiast straszyć na wyrost kolejnym źródłem smogu, proponuje dopisać produkty masowego spalania świec w jednym miejscu i czasie (czytaj: na cmentarzu w Dniu Wszystkich Świętych i podczas Zaduszek) do puli miejskich zanieczyszczeń.