To święto z kategorii tych importowanych, które rozgościły się w przedszkolach i – głównie młodszych – klasach podstawówek: Dzień Kropki, obchodzony od kilku lat 15 września, także w Polsce. Z perspektywy rodziców sprowadza się on do tego, że – zazwyczaj wieczorową porą 14 września – syn lub córka oświadcza, że taki właśnie dzień jutro w placówce się odbywa i z tej okazji należy mieć na sobie ubranie w kropeczki. W wielu domach budzi to popłoch oraz nerwowe poszukiwania – i na tym kończy się zainteresowanie, o co faktycznie chodzi.
Czytaj też: Dzieci wciąż głosu nie mają. Czy w ogóle je lubimy?
Pouczający Dzień Kropki
Tymczasem spośród importowanych świąt i okazji Dzień Kropki to jeden z tych bardziej wartych przyswojenia, bo zwraca uwagę na dziecięce talenty, kreatywność i odwagę. Jest związany z historią nieśmiałej dziewczynki Vashti, która nie chce nawet rysować, bo uważa, że nic jej z tego nie wyjdzie. Trafia jednak na mądrą nauczycielkę plastyki. „Pani” zachęca ją, by w dowolnym miejscu kartki postawiła po prostu kropkę, aby zobaczyć, co się stanie. Dziewczynka, z oporami, daje się namówić. Wtedy nauczycielka prosi ją, by pod pracą postawiła własnoręczny podpis. Następnego dnia Vashti znajduje swój „rysunek” wyeksponowany na klasowej witrynie, oprawiony w piękną złotą ramę. I to wzmocnienie spektakularnie dziewczynkę otwiera: wokół motywu kropek zaczyna tworzyć kolejne prace, coraz odważniejsze i bardziej szalone. Doczekuje się prawdziwej wystawy, a z czasem staje się nie tylko artystką, lecz także inspiracją dla innych, „oddając im” wsparcie, które sama dostała.
Ta prosta fikcyjna historia opisana – pt. „The Dot”, czyli „Kropka” – przez kanadyjskiego pisarza Petera H. Reynoldsa, musiała trafić w sedno ludzkich marzeń o potencjałach, które w nas drzemią, ale i o mądrych, wspierających nauczycielach, przewodnikach, dorosłych. Od premiery w 2003 r. przetłumaczono ją na ponad 20 języków, zdobyła worek przeróżnych nagród, została też przeniesiona na ekran. No i inspiruje szkoły w wielu krajach, aby 15 września (tego dnia, jak wieść niesie, historię „Kropki” miał po raz pierwszy przedstawić w swojej szkole pewien amerykański nauczyciel) organizować zabawy i happeningi, w których kładzie się nacisk na zdolności i pasje uczniów. Oczywiście chciałoby się, aby to podejście w placówkach oświatowych rozlało się również na inne dni, ale Dzień Kropki może okazać się całkiem pouczający także dla rodziców.
Czytaj też: No i klops. Dlaczego polskie dzieci tyją i nienawidzą wuefu?
Rodzice przeszukują garderoby
W pewnym domu informacja o tym, że „Dzień Kropki jest jutro!!!”, pojawiła się nawet nie tuż przed zaśnięciem córki drugoklasistki, ale długo po nim – za pośrednictwem klasowej grupy zaprzyjaźnionych mam. Mama dziewczynki, trochę zirytowana, że córka nawet się o akcji nie zająknęła, o północy przerzuciła dwie na wcisk wypakowane półki z garderobą, potem segment z wieszakami – tylko po to, by przekonać się, że ani jednego kawałka kropkowanej garderoby na stanie nie ma. W desperacji wyselekcjonowała więc gładkie T-shirty, na których od biedy można wyrysować kropki markerem, i nastawiła budzik 10 minut wcześniej, aby ugasić pożar spodziewany na wieść o tym, że córka na ważną ogólnoszkolną okazję nie ma co włożyć.
Dziewczynka, otwierając rano oczy, ze zdziwieniem spytała: „Co tu robią te sterty ubrań?”. „W nocy szukałam dla ciebie ciuchów na Dzień Kropki, o którym przypomniała mi ciocia Ania” – z lekkim wyrzutem zaczęła matka. „Nic nie znalazłam, ale popatrz, możemy tu narysować...”. „Mamo, ale ja już odłożyłam rzeczy na dzisiaj” – ośmiolatka przerwała prezentację. „O, zobacz, skarpetki w kropki i opaska w kropki. Przygotowałam sobie. Nic nie mówiłam, bo wcześniej sprawdziłam już, że żadnej koszulki ani spodni akurat w kropki nie mam, ale to chyba wystarczy, przecież nie o ubrania tu chodzi”. Przy okazji Dnia Kropki można się więc także dowiedzieć, że małe bywa większe, niż się wydaje. I warto to doceniać równie mocno jak artystyczne talenty.
Czytaj też: Cynizm władzy uderza w dzieci z trudnych domów