Społeczeństwo

Ratownik WOPR: Ludzie kąpią się gdziekolwiek. Myślą, że umieją pływać

Plaża w Pieczyskach, zakaz kapieli Plaża w Pieczyskach, zakaz kapieli Roman Bosiacki / Agencja Wyborcza.pl
W Górze Kalwarii utopiło się dwóch nastolatków, w Tałtach ośmioletnia dziewczynka. Początek lata to czas wzmożonych utonięć. Jak ich uniknąć, mówi Dariusz Stefaniak, prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Sochaczewie.

NORBERT FRĄTCZAK: Tylko od początku wakacji w wodzie zginęło 16 osób. Skąd taka tragiczna statystyka?
DARIUSZ STEFANIAK: Odpowiadają za nią te same problemy, o których alarmujemy od lat: przecenianie swoich umiejętności, alkohol, słaby nadzór nad dziećmi. Wiadomo, rodzice chcą trochę odpocząć na wakacjach, ale spuszczenie pociechy z oczu, gdy wchodzi do wody, to proszenie się o tragedię.

Wielu ludzi bagatelizuje zagrożenia. Kapią się gdziekolwiek, byle było trochę wody, szczególnie w takie upały, jakie mieliśmy w ostatnich dniach. To błąd, do wody wchodzimy tylko w miejscach bezpiecznych, czyli takich, których pilnuje ratownik.

Tydzień temu w Wiśle w Górze Kalwarii utonęło dwóch nastolatków. A to tylko dwie z dziewięciu osób, które utonęły w tej rzece tego dnia.
Wisła z pewnością nie jest bezpieczna i większość osób to wie. Ale rzeczywiście zdarzają się tacy, którzy mimo zakazów próbują w niej pływać. To dzika, nieuregulowana rzeka, w niektórych jej częściach odbywa się żegluga, inne są natomiast niebezpieczne do pływania. Bardzo łatwo stracić w niej siły, zostać pociągniętym przez nurt, a to już murowane nieszczęście.

Czytaj też: Skąd w Polsce tylu topielców?

Tałty, też tydzień temu: wywrócona motorówka, prawdopodobnie pasażerowie nie mieli kamizelek. Sześć osób uratowano, ośmiolatkę znaleziono razem z łódką 30 m pod powierzchnią wody.
Niezakładanie sprzętu asekuracyjnego to kolejny przykład bagatelizowania zagrożenia na wodzie. Zwykle pojawiają się te same tłumaczenia rezygnacji z kapoka: bo za gorąco, bo niewygodnie, bo świetnie pływam...

Od siebie opowiem o wypadku, który wydarzył się w maju w okolicach Czerwińska nad Wisłą. Łódką wiślaną wypłynęły cztery osoby – tylko jedna z nich miała kamizelkę, pozostałe, w tym dziecko, nie miały. Dziecko jakimś cudem się uratowało, dopłynęło z dorosłym do kępy na Wiśle, ale jego ojciec nie miał tyle szczęścia i się utopił.

Co robić, żeby nie dochodziło do takich tragedii?
Nadrzędna zasada: wybierajmy bezpieczne miejsca, czyli takie z ratownikami. Uprawiając turystykę wodną albo sporty, zakładajmy sprzęt asekuracyjny. Nie przeceniajmy swoich umiejętności. Jeżeli wypływamy, poinformujmy o tym kogoś, kto jest na lądzie. Wchodzenie do wody bez świadka, i tyczy się to nie tylko dzieci, jest niebezpieczne. Uważajmy na temperaturę, nie wbiegajmy do chłodnej wody bardzo szybko, szczególnie w gorące dni. I oczywiście: nigdy nie wchodźmy do wody po alkoholu.

Czytaj też: Śmierć na dzikim kąpielisku

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Sport

Kryzys Igi: jak głęboki? Wersje zdarzeń są dwie. Po długiej przerwie Polka wraca na kort

Iga Świątek wraca na korty po dwumiesięcznym niebycie na prestiżowy turniej mistrzyń. Towarzyszy jej nowy belgijski trener, lecz przede wszystkim pytania: co się stało i jak ta nieobecność z własnego wyboru jej się przysłużyła?

Marcin Piątek
02.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną