Społeczeństwo

Strzelanina w Oslo, rechot Kaczyńskiego. Homofobia ma różne oblicza

Upamiętnienie ofiar ataku w klubie London Pub. Rådhusplassen, Oslo, 27 czerwca 2022 r. Upamiętnienie ofiar ataku w klubie London Pub. Rådhusplassen, Oslo, 27 czerwca 2022 r. Annika Byrde / Ritzau Scanpix Norway / Forum
Jak co roku miesiąc dumy przypomina nam nie tylko o prawach, akceptacji i równości, ale również o tym, w jaki sposób tej równości, akceptacji i praw się odmawia. A robi się to na dwa sposoby: poprzez represje i śmiech.
Manifestacja solidarności z ofiarami ataku w Oslo. 28 czerwca 2022 r.Marcin Krassowski/Polityka Manifestacja solidarności z ofiarami ataku w Oslo. 28 czerwca 2022 r.
Manifestacja solidarności z ofiarami ataku w Oslo. 28 czerwca 2022 r.Marcin Krasowski/Polityka Manifestacja solidarności z ofiarami ataku w Oslo. 28 czerwca 2022 r.
Manifestacja solidarności z ofiarami ataku w Oslo. 28 czerwca 2022 r.Marcin Krasowski/Polityka Manifestacja solidarności z ofiarami ataku w Oslo. 28 czerwca 2022 r.

Demonstracja „Solidarnie z Norwegią i ofiarami strzelaniny w Oslo” nie należała do największych i najbardziej spektakularnych. Te ok. 60 osób, które mimo zbliżającej się burzy przyszły pod ambasadę Królestwa Norwegii w Warszawie, chciało uczcić pamięć tych, którzy zginęli i zostali ranni w nocy 25 czerwca w London Pub – klubie społeczności LGBT+ w centrum norweskiej stolicy.

Była minuta ciszy, przemówienia przedstawicieli i przedstawicielek kilku organizacji LGBT+, składanie kwiatów i zniczy, rysowanie kredą na chodniku tęcz, kolorowych serc, wypisywanie wyrazów solidarności i współczucia.

Czytaj też: Tęcza dziś łączy

Polska, Białoruś... ale Norwegia?

Przez wszystkie wystąpienia jak mantra przewijała się jedna myśl – ta wyrażona przez Helenę Dalli, unijną komisarz ds. równości, a przywołana podczas demonstracji przez ambasadora Norwegii Andersa Eidego: nikt nie jest bezpieczny, jeśli wszyscy nie jesteśmy bezpieczni, Oslo jest tylko przykładem. Choć śledztwo w sprawie motywacji sprawcy jest w toku, a to sprawia, że nie można wyciągać pochopnych wniosków, to – jak powiedział ambasador – miejsce nie było przecież przypadkowe, przypadkowe nie były również ofiary, a nienawiść i hejt zawsze prowadzą do śmierci.

W podobnym tonie wypowiadali się pozostali mówcy. Bart Staszewski przypomniał sytuację, jaka miała miejsce w Lublinie w 2019 r. – małżeństwo przyniosło na marsz równości domowej roboty ładunki wybuchowe, które – gdyby nie zatrzymanie pary przez policję – mogły być śmiertelnie niebezpieczne. Mateusz Witczak z „Repliki” wspominał te wszystkie osoby, które doświadczają ataków każdego dnia. Za to, że wyglądają inaczej, że inaczej kochają. Przywoływał historie gwałtów naprawczych, prób samobójczych, skutków mowy nienawiści.

W głowach wielu osób kołatała zapewne jeszcze jedna myśl: czegoś takiego można się było spodziewać w Polsce, w Białorusi, Rosji, w którymkolwiek z krajów, które zajmują ostatnie pozycje w rankingu ILGA-Europe. Ale przecież nie w Norwegii! Bardzo dobitnie to wybrzmiało w liście od Polek mieszkających w Oslo, członkiń społeczności LGBT+, czytanym przez Franciszkę Sady z KPH: prawa społeczności LGBT+ w Norwegii były przez nie brane za pewnik. Sobotnie wydarzenia brutalnie te złudzenia rozwiały.

W strzelaninie zginęły dwie osoby. Rannych zostało kolejne 21. Kilka ciężko. Sprawca został ujęty niemal natychmiast. Z informacji udzielonych przez norweską policję wynika, że od dłuższego czasu był pod obserwacją służb ze względu na powiązania z radykalnymi odłamami islamu. Na koncie ma kilka innych przestępstw oraz historię chorób psychicznych. Mimo aresztowania sprawcy organizatorzy odwołali marsz i wszystkie wydarzenia towarzyszące, a stan zagrożenia terrorystycznego podniesiono ze zwyczajnego na nadzwyczajny.

Czytaj też: PiS zmienia kurs i zadba o osoby LGBT+? To tylko pokazówka

Turcja prewencyjnie aresztuje

Wydarzenia w Oslo mogły zaskoczyć. Homofobia w Turcji nie dziwi raczej nikogo, ale i tam tegoroczny miesiąc dumy był dla społeczności LGBT+ znacznie trudniejszy niż zwykle.

17 czerwca na kampusie Uniwersytetu Marmara w Istambule miał się odbyć „Piknik równości”. Ponad trzystuosobowa grupa bojówkarzy zebrała się, żeby linczować uczestników. Policja aresztowała 26 osób – działaczy tureckich organizacji LGBT+, uczestników pikniku.

W Gaziantep planowano w tym roku pierwszy Pride Week. Tu nie wydano zakazu. Wydarzenie zostało odwołane przez organizatorów po tym, jak wyoutowano dwie osoby, o ich orientacji psychoseksualnej poinformowano rodziny, a pod ich adresem zaczęły pojawiać się groźby. Grożono też samym organizatorom.

Wydawało się, że inaczej będzie w Izmirze. Pride Week zaczął się tam 20 czerwca. Żadna decyzja zakazująca nie została wydana. Aż do 24 czerwca, gdy samorząd zablokował wszystkie publiczne zgromadzenia i imprezy. Bez wyraźnego powodu, w białych rękawiczkach. Mimo to dwa dni później ludzie zebrali się, żeby przejść ulicami w marszu równości. Aresztowano 12 osób.

I wreszcie Istambuł: w ostatnią niedzielę ulicami miasta miał przejść marsz. Tłum zbierający się na placu Taksim został jednak rozpędzony przez policję jeszcze przed oficjalnym początkiem wydarzenia, a dziesiątki osób zatrzymano. Więcej: jak donosi portal France24, policja zaczęła aresztowania już wcześniej. Osoby, które podejrzewano o chęć udziału w marszu, zgarniano z okolicznych kawiarń i pubów.

W sumie w całym kraju zakazano, a następnie zablokowano dziesięć zgromadzeń i wydarzeń. Zakazy wydawały nie tylko miejscowe samorządy, ale również – co biorąc pod uwagę świętą akademicką wolność, jest tym bardziej bolesne – rektoraty kilku uczelni. W samym Istambule aresztowano ponad 360 osób, podczas całego miesiąca dumy – 530. Nawet jak na tureckie standardy i długą historię blokowania i rozpędzania marszów równości jest to liczba rekordowa.

Czytaj też: Dramaty osób LGBT. Nienawiść, wyrzucanie z domu, depresje

LGBT. Niewinny żart prezesa PiS

Ale mowa nienawiści, homofobia i przemoc to nie tylko wyzwiska na paradach i marszach równości, rzucanie kamieniami, strzelaniny, aresztowania czy wyśmiewanie i gnojenie w szkole. To również „zwykły” śmiech, spychanie w niepowagę, „niewinne” żarty, uznawanie za fanaberię. W swoich stand-upach właśnie o tej formie homofobii jako szczególnie dotkliwej mówi Hannah Gatsby, kiedy przywołuje żarty o kobietach, zwłaszcza o lesbijkach. Właśnie do powagi, decorum normalności, pozycji i wieku, odwołuje się w serialu „Królowa” postać grana przez Marię Peszek, kiedy mówi do Sylwestra, jej ojca, słynnej paryskiej drag queen, że nie ma problemu z homoseksualistami, ale: „Stary facet w kiecce? Bądź poważny”.

Najlepszym jednak – bo aktualnym, mającym miejsce właśnie w miesiącu dumy – przykładem tego śmiechu są weekendowe przemówienia-stand-upy Jarosława Kaczyńskiego. W słowach o byciu mężczyzną do 17:30, a potem kobietą, w śmiechach, które niosły się po sali, rozbrzmiewa echo słynnych 83729450628 płci, żartów o neutralnych płciowo toaletach czy zaimkach innych niż tylko męskie i żeńskie. W analizach słusznie znajdziemy informacje o tym, że prezes PiS szykuje się do kampanii, że ponownie wyznacza jako jej oś kwestie światopoglądowe, że próbuje swoimi przemówieniami przykryć problemy gospodarcze.

Warto jednak zwrócić uwagę nie na cel, ale właśnie na broń. Nie jest to już straszenie „tęczową zarazą” czy tajemniczym gender, to nie jest już odczłowieczanie i „ideologia LGBT”. Tym razem jest to śmiech. I to nie z całej społeczności, a jedynie z jej części: osób transpłciowych, niebinarnych, tych, z których śmiać się mu najłatwiej, bo dyskurs publiczny jeszcze ich nie znaturalizował.

Czytaj też: Polityka PiS dewastuje życie osób LGBT

Homofobia jest. Ale nie znikniemy

Na koniec warto może wspomnieć jeszcze o dwóch rzeczach. Mimo że w demonstracji pod ambasadą Norwegii wzięła udział jedynie garstka osób, i tak miał miejsce homofobiczny incydent. Jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem przechodzący obok mężczyzna rzucał niezrozumiałe i bełkotliwe przekleństwa, a następnie obrzucił kilka osób wyjętymi ze śmietnika petami. Wrócił kilka minut później. Tym razem w stronę zebranych poleciał pomidor. Groźniej zrobiło się, kiedy przyniósł wyciągnięty gdzieś z chodnika podłużny odpływ i ustawił go nieopodal demonstracji. Po co? Trudno powiedzieć. Dobrze jednak, że nie musieliśmy się o tym przekonywać.

Czy incydent był przypadkowy? Z pewnością. Ale czy sprawia to, że jest mniej niepokojący? Przeciwnie.

Co do Oslo zaś – choć oficjalnie Paradę odwołano, to i tak setki osób przyszły pod London Pub, krzycząc: „We′re here, we′re queer, we won′t disappear!”. Nie znikniemy.

Czytaj też: Uchwały anty-LGBT znikają jedna za drugą

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama