Wszyscy wiemy, że kultura rosyjska została w Polsce – jak mówi młodzież – „zbanowana”. W szkole omawiamy tylko to, co musimy, a jak się da, to nawet nic. Czekamy na lepsze czasy, kiedy Rosja przestanie mordować Ukrainę. Wtedy zdejmiemy zakaz. Na razie jest „ban”. Wszyscy to wiedzą, tylko nie CKE.
Zamarłem więc, kiedy na egzaminie z języka polskiego dla ósmoklasistów zobaczyłem rosyjskie przysłowie. Co też powiedzą na to ukraińskie dzieci, które zdają u nas ten egzamin? Rosyjski na polskim? Na szczęście Ukraińcom dano do interpretacji inny tekst. Tylko polscy ósmoklasiści dowiedzieli się, że „rosyjskie przysłowie [brzmi]: Powiedz, kim są twoi przyjaciele, a powiem ci, kim jesteś”. Zapachniało absurdem.
Rosyjski wtręt na egzaminie z polskiego
Prof. Andrzej Kojder, którego tekst wykorzystano na egzaminie, nie mógł wiedzieć o wykluczeniu rosyjskiej kultury z polskiej przestrzeni publicznej, ponieważ pisał go w 2016 r. Wtedy jeszcze wszyscy kochaliśmy rosyjskie przysłowia, teraz niestety jest nam niezręcznie. Nie chcemy rosyjskiego gazu, nie chcemy rosyjskiej ropy ani kawioru, ani też języka, ponieważ staramy się zademonstrować we wszelki możliwy sposób swój sprzeciw wobec agresji Rosji na Ukrainę. CKE powinna wziąć to pod uwagę i nie dawać na egzaminie z polskiego żadnych, absolutnie żadnych rosyjskich wtrętów.
Pismo święte mówi, że jedna martwa mucha może zepsuć przepięknie pachnący olejek aptekarza. Tegoroczny egzamin został zepsuty rosyjską muchą, to niewybaczalne. Należało to zdanie usunąć z tekstu Kojdera i byłoby dobrze. Jeśli można marnować papier na kopertowe wybory prezydenckie, które się nie odbyły, więc karty poszły na przemiał, można było wydrukować testy egzaminacyjne jeszcze raz. Choć pewnie wcale nie trzeba było, gdyż arkusze drukowano już po zaatakowaniu Ukrainy przez Rosję. Nikt po prostu nie pomyślał. Byłoby jednak o wiele gorzej, gdyby zobaczyły to ukraińskie dzieci. Na szczęście aż takiego wstydu nam CKE nie zafundowała.
Uczniowie narzekali na tekst Andrzeja Kojdera z innych powodów. Był trudny do zrozumienia. Zaczynał się od tezy, iż „świat współczesny nie przypomina ateńskiej agory”. Przypis wyjaśniał, że „agora to rynek w miastach greckich, będący ośrodkiem życia politycznego, religijnego, czasem handlowego”. Twórcy arkusza założyli, że każdy 14-latek i każdy 15-latek (egzamin ósmoklasisty zdają wszyscy) chwyci w lot, o co chodzi z porównaniem współczesnego świata do agory, do tego porównaniem na zasadzie negacji.
Dalej autor przywoływał poglądy Leszka Kołakowskiego na przyjaźń, odwoływał się do myśli Arystotelesa, a wreszcie do rosyjskiej i mongolskiej mądrości. Mongolska mądrość może być, ale oczekiwanie, iż nieobyty z filozofią nastolatek natychmiast ogarnie całą tę erudycję, było mocno przesadzone. Jeśli chcemy dawać dzieciom myśli filozoficzne na egzaminie, wprowadźmy nauczanie filozofii do szkół podstawowych. Na pewno warto. Ósmoklasiści, z którymi rozmawiałem, ocenili, że na 60 proc. dobrze zrozumieli tekst profesora socjologii piszącego o filozofii przyjaźni. Żeby było dzieciom jeszcze trudniej, kazano im określić, czy wypowiedź odnosząca się do powyższego tekstu jest prawdziwa, czy fałszywa (obie wypowiedzi były fałszywe). Chodzi o zadanie nomen omen nr 13. Tym razem absurdem już nie zapachniało, lecz mocno zaśmierdziało.
Zaskoczyła „Zemsta” Fredry
Zaskoczyła bardzo, choć raczej pozytywnie, obecność „Zemsty” w arkuszu egzaminacyjnym (długi na nieomal trzy strony cytat z komedii Fredry). Przed egzaminem uczniowie spekulowali, że nie będzie żadnej poezji, żadnych rymów, gdyż nie zrozumieliby tego ukraińscy uczniowie. Stawiano na dzieła obce: Dickensa oraz Exupéry’ego. Młodzi się nie pomylili, Dickens był, ale tylko w arkuszu dla „uczniów będących obywatelami Ukrainy”. Dla obywateli Polski była – jak zwykle – poezja. Na szczęście nie był to ani Mickiewicz (choć „Pan Tadeusz” jest obowiązkowy w całości), ani Słowacki („Balladyna” nadal obowiązuje). Był znacznie lżejszy wiersz komediowy Aleksandra Fredry.
Choć twórcom arkusza egzaminacyjnego wystarczy rzut oka na karty „Zemsty”, aby wiedzieć, o co chodzi, uczniowie czytają znacznie wolniej. Zapomniał zatem wół, jak cielęciem był (to przysłowie nie jest rosyjskie). Dano 14-latkom prawie trzy strony wierszem, potem bitą stronę tekstu socjologiczno-filozoficznego, do tego 18 zadań, w tym kilka do rozpisania się (streszczenie, zaproszenie, opowiedzenie się po jednej ze stron i uargumentowanie decyzji), a na dokładkę wypracowanie na co najmniej 200 wyrazów (rozprawka lub opowiadanie). I na to wszystko – zadania oraz wypracowanie – zaledwie 120 minut.
Egzamin ósmoklasisty jak matura
Oceniam, że poziom wymagań egzaminu ósmoklasisty był zbliżony do tegorocznego egzaminu maturalnego. Maturzyści mieli nawet mniej zadań (tylko 12), żadne nie było trudniejsze od poleceń danych absolwentom podstawówek. Wypracowanie pisali tylko nieco dłuższe (250 wyrazów). Starsi o cztery lata licealiści otrzymali na wykonanie tych zadań prawie godzinę więcej (matura z polskiego trwa 170 minut). Po co ludziom nauka w liceum, jeśli wymaga się od nich tyle samo – przynajmniej na egzaminach z języka polskiego – co po ukończeniu podstawówki? CKE najwidoczniej założyła, że polska szkoła nie rozwija, a wręcz uwstecznia, skoro maturzyści potrzebują 170 minut na wykonanie pracy, którą ósmoklasiści wykonują w 120. Absurdem cuchnie na kilometr.
Drażnił mnie też akademicki bełkot, którym upstrzono arkusz egzaminacyjny. Zdanie, w którym imiesłów goni imiesłów i imiesłowem pogania, nie brzmi dobrze. To wręcz nie brzmi po polsku. Chodzi mi szczególnie o wypowiedź z polecenia nr 4: „W didaskaliach podane są informacje o wyglądzie bohaterów UCZESTNICZĄCYCH w wydarzeniach ROZGRYWAJĄCYCH się przy murze” (wielkie litery moje). Błagam, piszcie do uczniów po ludzku, a nie drętwym językiem pseudonauki. CKE powinno wziąć sobie do serca uwagę, że egzamin sprawdza nie tylko umiejętności zdających, ale też tworzących wymagania.
Twórcy arkusza dla tegorocznych ósmoklasistów zdali dzisiejszy egzamin na bardzo słabą trójkę. Byłaby jedynka z wykrzyknikiem, gdyby to samo dano do rozwiązania ukraińskim dzieciom. Na szczęście wielkiej katastrofy nie było, jedynie kilka wpadek, niektóre cuchnące głupotą. Wierzę, że młodzież jest lepsza od dorosłych i ten jakże kiepski arkusz rozwiąże dobrze. Oby polotem wykazali się egzaminatorzy, którzy będą sprawdzać prace ósmoklasistów. Jeśli coś wam nie będzie pasowało, pamiętajcie, że z g… CKE nawet najzdolniejsze nastolatki bicza nie ukręcą. Taki mamy system egzaminowania i musimy jakoś z tym żyć.
Czytaj też: Tłumy na drzwiach otwartych. Będzie trudno o miejsce w liceum