Nowa odsłona epopei o świeckości szkoły i rozdziale Kościoła od państwa: Powiatowy Konkurs Matematyczno-Religijny pod patronatem Starostwa Powiatowego Pabianic oraz Wydziału Katechetycznego Archidiecezji Łódzkiej odbył się w ostatnich dniach w I LO w Pabianicach.
Jak poinformowano na oficjalnym fanpejdżu szkoły w mediach społecznościowych, do pierwszego etapu zgłosiło się blisko 40 uczniów z dwóch szkół średnich powiatu. Uczestnicy rozwiązywali dziesięć zadań tekstowych z matematyki oraz ogólnej wiedzy religijnej, a także test z pytaniami typu prawda/fałsz. Troje uczniów z najwyższą liczbą punktów z każdej ze szkół zakwalifikowało się do etapu finałowego, który odbył się 5 kwietnia. Nagrody (m.in. termos, USB, smycze i kubki) zasponsorowała firma Tupperware.
Czytaj też: Do Boga pytań nie ma. Wymarsz młodych z lekcji religii
Piętrowy tort w Kanie Galilejskiej
Opublikowana przez szkołę wiadomość o rozstrzygnięciu konkursu wzbudziła w większości odbiorców osłupienie i komentarze oscylujące między sarkazmem a zażenowaniem. Jak wyjaśnia dyrektorka I LO organizującego imprezę Barbara Żwańska, z pomysłem wystąpił jeden z uczniów, zdolny szkolny matematyk. Zaproponował przygotowanie przedsięwzięcia katechecie. Pierwsza edycja odbyła się zresztą w ubiegłym roku, w tym natomiast zauważono znacznie zwiększone zainteresowanie, co dyrekcję liceum cieszy.
Dyr. Żwańska pytana o cel konkursu odpowiada, że po prostu nie widziała w pomyśle nic złego. Podkreśla, że zadania, wbrew sugestiom zawartym w internetowych komentarzach, nie dotyczyły „liczby apostołów Pana Jezusa”. Jak zapewnia, były to – trudne! – obliczenia nawiązujące do opisanych w Biblii wydarzeń. Jako przykład podaje zadanie dotyczące obliczenia ilości mąki zużytej do wypieku pięciopiętrowego tortu na wesele w Kanie Galilejskiej (pozostaje pytanie, jaki stan wiedzy z zakresu historii społecznej zachowa się w głowach uczniów za sprawą tego połączenia matematyki i religii – w Galilei na początku naszej ery jako żywo piętrowych tortów nie jedzono…).
Pytania w formule prawda/fałsz dotyczyły natomiast tego, czy prawdą jest, że w Biblii 200 razy wymieniona jest liczba 40, lub tego, czy w trakcie potopu deszcz padał przez 40 dni. Dyrekcja nie widzi nic złego również dopytywana o zasadność łączenia matematyki, zwanej, jakby nie patrzeć, królową nauk, z religią, która bynajmniej nauką nie jest (i z tego właśnie powodu od lat podnosi się, że raczej nie powinna być w ogóle nauczana w szkole). I kończy rozmowę oczywistym stwierdzeniem, że matematyka ma różne zastosowania. Zastanówmy się, czy zatem z równą otwartością w publicznej szkole organizowano by konkurs matematyczno-kabalistyczny?
Czytaj też: Religia w środku zajęć. Czy to wbrew prawu?
Zmagania z islamem, czyli szkoła Czarnka
„Nic złego” z powodu konkursu z pewnością nie wyniknie dla szkoły z perspektywy kuratoryjnych ocen – co nie jest bez znaczenia w tych pełnych napięcia czasach. W internetowych komentarzach, które dyrekcja szkoły ocenia jako mowę nienawiści, pojawiają się m.in. propozycje, by w dalszej kolejności zorganizować konkurs biologiczno-religijny np. na taki temat: „Dualizm ewolucyjno-biblijny, czyli czy dinozaury naprawdę istniały”.
Komentatorzy nie wiedzą, jak blisko ich wizje są rzeczywistości. Na połączenie biologii z religią na razie nie natrafiliśmy, ale gorliwy wydział katechetyczny archidiecezji łódzkiej organizuje nie od dziś konkurs historyczno-religijny „Nasze dziedzictwo”. Temat tegorocznej edycji brzmi: „Zmagania Polski i Europy chrześcijańskiej z Imperium Osmańskim i naporem islamu w XVI–XVII w.”.
Od pewnego czasu powtarzamy przekonanie, że minister Przemysław Czarnek ideologicznie nie jest w stanie szkoły zwichrować i szczególnie jej zaszkodzić. Faktycznie, wygląda na to, że co się miało dokonać, już się dokonało.
Czytaj też: Rodzice rozkręcają świecką rewolucję