Społeczeństwo

Pasterz orze, jak może

Pasterz orze, jak może. Tak się robi interesy na „kościelnej ziemi”

Sprzedaną Morawieckim i innym ziemię Kościół otrzymał od Skarbu Państwa w celach wyłącznie rolniczych. Powinien ją więc do dziś uprawiać, a nie sprzedawać. Sprzedaną Morawieckim i innym ziemię Kościół otrzymał od Skarbu Państwa w celach wyłącznie rolniczych. Powinien ją więc do dziś uprawiać, a nie sprzedawać. Adela Podgórska
Historia z działkami pokościelnymi kupionymi przez obecnego premiera Mateusza Morawieckiego odzwierciedla wszystkie patologie systemu, który ciągle funkcjonuje. Kto i jak robi interesy na „kościelnej ziemi”?
Tego, co Kościół faktycznie robi z ziemią po jej przejęciu, nie kontroluje nikt.PantherMedia Tego, co Kościół faktycznie robi z ziemią po jej przejęciu, nie kontroluje nikt.

Sprzedaż działek pokościelnych na wrocławskim Oporowie przez żonę premiera Morawieckiego musiała wielu ludziom podnieść ciśnienie. W sumie 15-hektarowa działka rolna kupiona przez obecnego premiera w 2002 r. za 700 tys. zł – bez żadnych inwestycji i nakładów, wciąż jako rolna – sprzedana niedawno została za 15 mln zł. Choć to podobno i tak za mało. Kto by nie chciał zdobyć tak atrakcyjnego kawałka ziemi i zrobić interesu życia? Sęk w tym, że takich okazji próżno szukać w ogłoszeniach. Zdobywa się je zazwyczaj w okolicznościach nie do końca jasnych. W tej konkretnej sprawie żona Mateusza Morawieckiego twierdzi, że o możliwości kupna tej działki dowiedziała się od jakiegoś znajomego. Zaś jej mąż, że z ofertą wystąpił do niego sam arcybiskup, metropolita wrocławski Henryk Gulbinowicz. Jak więc było?

Zaniżanie na zarabianie

Z władz miasta nikt nie wiedział o transakcji. – Rzecz działa się praktycznie poza miastem, zaczęła za Staszka Huskowskiego, finalizowana była za mojej kadencji, ale my z tym nie mieliśmy nic wspólnego – mówi w rozmowie z POLITYKĄ Rafał Dutkiewicz, w latach 2002–18 prezydent Wrocławia. Przyznaje, że z Mateuszem Morawieckim o jego inwestycjach w nieruchomości rozmawiał raz. Kiedy Morawieccy kupili na przetargu lokal niedaleko Rynku. – Przyszedł do mnie do gabinetu, bo jego zdaniem zawyżono metraż i chciał, by obniżyć cenę. Ale wyjaśniłem mu, że po przetargu nic nie mogę zrobić, a interweniować powinien był wcześniej – mówi Rafał Dutkiewicz, przyznając, że premier jest najwyraźniej nie tylko osobą zapobiegliwą w budowaniu swojego prywatnego majątku, ale też dbałą o szczegóły.

Stanisław Huskowski, prezydent Wrocławia w chwili transakcji, wątpi w udział Gulbinowicza w tej sprawie.

Polityka 3.2022 (3346) z dnia 11.01.2022; Społeczeństwo; s. 29
Oryginalny tytuł tekstu: "Pasterz orze, jak może"
Reklama