Społeczeństwo

Nauczyciel historii ocenia HiT: Błędy, podstawa wygląda jak katecheza

Konkurs wiedzy o historii miasta w Częstochowie Konkurs wiedzy o historii miasta w Częstochowie Grzegorz Skowronek / Agencja Gazeta
Po czterech latach takiej edukacji uczniowie, którzy ją przetrwają, bezrefleksyjnie pójdą do urn wyborczych. I taka jest stawka – mówi Bartosz Kicki, nauczyciel historii i WOS z blisko 30-letnim doświadczeniem.

KATARZYNA KACZOROWSKA: Da się merytorycznie uzasadnić zastąpienie przedmiotu Wiedza o Społeczeństwie w programie średniej szkoły Historią i Teraźniejszością?
BARTOSZ KICKI: Ta zamiana to tak naprawdę wyrzucenie ze szkoły ponadpodstawowej resztek edukacji obywatelskiej. Od reformy ministra Handkego wprowadzającej gimnazja WOS był dyskryminowany. Na etapie edukacji ponadgimnazjalnej, poza zakresem rozszerzonym, praktycznie nie istniał, choć to ten etap w życiu dorastającego człowieka, że szykuje się do podejmowania pierwszych decyzji politycznych, oddając głos w wyborach. Po reformie ministra Czarnka WOS będzie tylko w ostatnich klasach podstawówki, a więc będzie miał charakter bardziej abstrakcyjny niż realny, bo czymś takim jest pojęcie praw obywatelskich dla większości 12-latków. Choć ja bym się cieszył, gdyby 12-latkę obchodziły jej prawa. Co prawda pierwszy z siedmiu działów wymagań szczegółowych tego przedmiotu nosi tytuł „Wiedza o podstawach życia społecznego”, ale trudno go uznać za coś więcej niż ciekawostkę.

W takim razie to decyzja polityczna? Czy taka teza to jednak nadużycie?
Gdyby nie okoliczności…

To znaczy?
Gdyby to nie był ten rząd i ten minister. Gdyby nie to, że zmiana jest wprowadzona w absolutnie nagłym trybie. To też jest ważne, bo pokazuje, że komuś się spieszy. Tak bardzo, że nawet nie pozwala wybrzmieć cyklowi edukacji. Podobnie zresztą było przy wprowadzaniu ostatnich

  • edukacja
  • historia i teraźniejszość
  • Ministerstwo Edukacji i Nauki
  • nauczyciele
  • Przemysław Czarnek
  • WOS
  • Reklama