Społeczeństwo

Pandemia w służbie „wolności”. Jak Polska została liderem Europy

Jarmark bożonarodzeniowy w Krakowie. Grudzień 2021 r. Jarmark bożonarodzeniowy w Krakowie. Grudzień 2021 r. Filip Radwański / Forum
Wygląda na to, że PiS gra pandemią m.in. po to, aby przerzucić odpowiedzialność na użytkowników wolności, czyli na nas wszystkich. Pozorne restrykcje sanitarne są narzędziem mającym na celu wprowadzenie autorytaryzmu.

Wielu ekspertów i komentatorów zastanawia się, jak wyjaśnić działania władz wobec pandemii. Oto Polska ma w UE najwyższy procentowy wskaźnik zgonów na covid-19 (mniej więcej 550 ofiar dobowo) przy jednym z najmniejszych poziomów tzw. wyszczepienia (mniej niż 60 proc. całej populacji). Wydaje też najmniej w UE na walkę z pandemią.

Równocześnie restrykcje sanitarne są stosunkowo łagodne. Ot, chociażby konkursy skoków narciarskich w Wiśle w ramach Pucharu Świata w pierwszy weekend grudnia miały miejsce w przytomności licznej widowni, składającej się głównie z młodych ludzi bez maseczek. Podobnie było na meczu Legia Warszawa–Spartak Moskwa 9 grudnia. Stadion był zapełniony w sporej części, kibice cały czas zagrzewali do boju swoich ulubieńców, rycząc „Legio, gola!”, a nie mogliby tak wyrażać swych emocji z zakrytymi twarzami i nosami. Dla porównania: dzień wcześniej odbył się mecz Bayern Monachium–FC Barcelona – stadion w stolicy Bawarii był pusty.

Zdecydowana większość przedszkoli i szkół nadal prowadzi zajęcia stacjonarne. Pan Czarnek wręcz szczyci się tym, że ponad 95 proc. placówek oświatowych pracuje w trybie normalnym, i zapowiada, że przejście na modus online jest ostatecznością, a nawet jest wyraźnie niezadowolony, gdy dowiaduje się, że niektóre wyższe uczelnie wprowadzają taki system nauczania, i żąda od nich wyjaśnień.

Czytaj też: Paszport covidowy w pracy? Bezzębny projekt PiS

Covid w pociągach i tramwajach

Władza ociąga się z wprowadzaniem nowych restrykcji, zalecanych przez ekspertów, także z Rady Medycznej przy premierze, a tłumaczy to m.in. tym, że dotychczasowe nie są przestrzegane. Co prawda, to prawda, ale tolerancja dla niestosowania się do obowiązującego reżimu jest zdumiewająca. Można przyjąć, że skontrolowanie tysięcy widzów na stadionach jest trudne, zważywszy na dodatek, że kulsoni (pardon, stróże porządku publicznego) są raczej szkoleni do zatrzymywania osób w rodzaju babci Kasi i tropienia tęczowych sztandarów na Narodowych Monumentach, a nie do masowej kontroli przeciwepidemicznej.

Trudno jednak zrozumieć brak działań dotyczących stosunkowo małej liczby osób. Dość często korzystam z komunikacji publicznej i w każdym przypadku jest parę osób bez maseczek i kilkanaście ze źle założonymi. Nie spotkałem się z kontrolą w pociągu, tramwaju czy autobusie. Jeśli pyta się kierowców, konduktorów czy motorniczych, dlaczego nie reagują, odpowiadają, że to nie ich sprawa, czasem dodając, że boją się pobicia – takie rzeczy już się zdarzały. W porządku, ale gdzie jest policja, straż miejska czy ochroniarze kolejowi? To oczywiste, że kilka „nalotów” np. na pociąg relacji Kraków–Zakopane odniosłoby skutek, bo wieści o takich działaniach szybko się rozchodzą i działają odstraszająco.

Czytaj też: Kogo wpuścić do pracy? Tu się powinna zaczynać walka z pandemią

Polski naród krnąbrny i przekorny

Dlaczego wprowadzenie nowych restrykcji, np. obowiązku przedstawiania paszportów covidowych czy szczepień, jeśli nie powszechnego, to przynajmniej dla wybranych grup zawodowych, idzie tak opornie? Dlaczego nie zamyka się stadionów, pozwala na naukę stacjonarną w szkołach, wiedząc, że dzieci są szczególnie aktywnymi nosicielami wirusa, zezwala się na ciągle ponadnormatywny (relatywnie do warunków pandemicznych) limit wiernych uczestniczących w praktykach religijnych, toleruje się tłumnie świętowaną rocznicę Radia Maryja urządzoną przez p. Rydzyka czy rezygnuje z kontroli przestrzegania restrykcji w okolicznościach, o których powszechnie wiadomo, że stosowne obowiązki są łamane?

Prób wyjaśnień tego stanu rzeczy jest sporo, np. że Polacy to krnąbrny naród i na pewno, choćby z wrodzonej przekory i buntowniczego charakteru, nie podporządkują się ograniczeniom. Że władza jest nieudolna, co też nie jest nowością w historii Polski, że tzw. dobra zmiana nie chce się narazić antyszczepionkowcom, bo to zmniejszyłoby poparcie społeczne dla niej, że winna jest opozycja (zwłaszcza p. Tusk), bo knuje i wsadza kij w szprychy, że… pewnie można by to wyliczenie kontynuować.

Podam dwie konkretne ilustracje powyższych tłumaczeń. Pan Jackowski, senator PiS, który, co trzeba sprawiedliwie przyznać, miewa tzw. lucida intevalla (w wolnym tłumaczeniu: nawroty poprawnego oglądu rzeczywistości), zapytany, jak widzi polityczny konsensus w sprawie walki z pandemią, od razu wypalił (pewnie zgodnie z przekazem dnia z Nowogrodzkiej), że obie strony, tj. rząd i opozycja, popełniły błędy. Gdy zwrócono mu uwagę, że to władza ma środki do zwalczania zagrożenia pandemicznego, zreflektował się i przyznał, że nie rozumie tego, co czyni p. Niedzielski (minister zdrowia jest symbolem w tym przypadku).

Czytaj też: W warszawskich szpitalach już brakuje miejsc

Kaczyński lideruje i straszy IV Rzeszą

Pan Zybertowicz, profesor (już tytularny) i doradca p. Dudy, wyjaśnił sprawę obowiązku szczepień przez stwierdzenie, że roztropny rząd (zbyteczne dodawać, ale dla porządku to uczynię, że rząd p. Morawieckiego jest właśnie roztropny w ocenie prezydenckiego konsultanta) musi wypośrodkować pomiędzy działaniami antypandemicznymi a ryzykiem niepokojów społecznych. Zadał też retoryczne pytanie: „A w ilu krajach UE szczepienia przeciwko covid-19 są obowiązkowe?”.

Pytanie jest dość osobliwe, ponieważ koliduje z opinią, że to my mamy wprowadzić nowe idee, które zbawią Europę, a nie nawiązywać do zgniłego Zachodu (starsi pamiętają, kto operował tą metaforą, a młodszym wyjaśniam, że był to standardowy element propagandy w czasach PRL) w jego antydemokratycznych i antynarodowych tendencjach. Zapewne p. Zybertowicz chciał powiedzieć: „Skoro nawet rozkładająca się UE nie wprowadza obowiązkowych szczepień, to dlaczego my, awangarda postępu, mielibyśmy to czynić?”.

Wedle p. Morawieckiego (wypowiedź z kwietnia 2021) „są siły na kontynencie, które chcą uwieść Europę i porwać ją w nieznane. My chcemy pomóc Europie odbudować jej prawdziwe, chrześcijańskie korzenie”.

Tedy trzeba szukać jakiejś idei ogólnej, która leży u podstaw pandemicznego liberalizmu tzw. dobrej zmiany. Niedawno odbyło się w Warszawie, z inicjatywy Jego Ekscelencji Prezesa PiS, spotkanie (szumnie nazywane zjazdem w propagrandzie dobrozmieńców) europejskich partii konserwatywnych i prawicowych z udziałem m.in. Viktora Orbána, Marine Le Pen i Santiago Abascala. Pani Lichocka, prawnosprawiedliwa aktywistka, osoba dobrze poinformowana o tym, co piszczy w najwyższych sferach politycznych, tak podsumowała główny efekt „warszawskiego zjazdu”: „Jarosław Kaczyński staje się dziś nadzieją dla Europejczyków, staje się liderem wolnej Europy”. Po prawdzie rozmiary obszarowo-kadrowe tego, czemu Jego Ekscelencja lideruje, są dość ograniczone, ale pamiętając, że skoro nie od razu Kraków zbudowano, to tym bardziej trzeba to odnieść do „przyszłej wolnej Europy”. Jej przywódca jeszcze przed spotkaniem warszawskim miał powiedzieć: „Ciężkie terminy przyszły na Europejczyków. Niemcy wyłożyły karty na stół i chcą budowy IV Rzeszy. My na to nie pozwolimy”.

W ten sposób dał jasny sygnał, że swoim głosem wolność ubezpieczymy (by nawiązać do historii). Przechodząc do konkretów, można przyjąć, że skoro władze Bawarii kazały zamknąć stadion w Monachium, to trzeba to uznać za przejaw dążenia do stworzenia IV Rzeszy i działania na rzecz hegemonii Niemiec w UE. Należy czynem dać świadectwo, że takie antydemokratyczne i antywolnościowe działania są całkowicie obce Polsce pod rządami Zjednoczonej Prawicy.

Czytaj też: Jak leczy prawica? Brednie o specyfikach na covid-19

Wolność od i wolność do

Zacytowane przesłanie p. Kaczyńskiego (ponoć owacyjnie przyjęte przez elitę dobrozmieńców – rzecz miała miejsce na zamkniętym posiedzeniu klubu parlamentarnego PiS) pozwala uchwycić korelację pomiędzy tym, kto został, przynajmniej wedle dobrozmieńców, liderem wolnej Europy, a działaniami (raczej ich brakiem) rządu w sprawie pandemii. Pozwalam sobie postawić tezę, że p. Morawiecki i jego team (Jego Ekscelencja w nim uczestniczy i „odpowiada” za bezpieczeństwo) mają na uwadze realizację postulatu wolności, oczywiście w interesie człowieka.

Nim przejdę do uzasadnienia tej tezy, poświęcę parę uwag, częściowo filozoficznych, pojęciu wolności. Odróżnia się wolność „od czegoś” (czasem zwaną negatywną) oraz wolność „do czegoś” (czasem zwaną pozytywną), tj. możność działania wedle własnego wyboru. Filozofowie kładą nacisk na pierwszą, uznając, że nie ma drugiej, o ile zniwelowane lub poważnie ograniczone są warunki swobodnego podejmowania decyzji, tj. ma miejsce przymus fizyczny, psychiczny, moralny, prawny, społeczny, polityczny itd., wykluczający wolność od czegoś.

Z kolei politolodzy koncentrują się na wolności „do czegoś”, której paradygmatem jest korzystanie z przysługujących człowiekowi uprawnień (liberties w literaturze anglojęzycznej). System kontroli społecznej, tj. prawo, moralność, religia i obyczajowość, standaryzuje korzystanie z wolności, ograniczając całkowitą swobodę w wyborze działań. Znaczy to, że podejmowanie decyzji musi odbywać się w ramach wyznaczonych przez globalny porządek normatywny, którego prawo jest istotnym elementem. System demokratyczny został pomyślany jako rozwiązanie ustrojowe, które ma godzić wolność „do czegoś” (dyskusje polityczne zakładają, że jesteśmy wyposażeni w wolność „od czegoś”) z koherencją pomiędzy interesem indywidualnym a społecznym. Jednym ze środków zabezpieczających jest zasada, że nie ma wolności bez odpowiedzialności. Demokracja ma swoje wady, ale – jak to ujął Churchill – „demokracja jest najgorszą formą rządu, jeśli nie liczyć wszystkich innych form, których próbowano od czasu do czasu” (częsta parafraza tego sformułowania: „demokracja jest najgorszym systemem, ale nie wymyślono nic lepszego”).

Dr Grzesiowski dla „Polityki”: Co ma liczba osób na weselu do omikrona?

Obowiązek szczepień? To wbrew wolności!

Biorąc powyższe pod uwagę, byłoby rzeczą dziwaczną, gdyby władza pod przewodem lidera wolnej Europy proponowała rozwiązania antywolnościowe w urządzaniu pandemicznej rzeczywistości. W związku z tym słowa p. Dudy: „Nie wyobrażam sobie, żeby w Polsce można było wprowadzić przymusowe szczepienia”, trzeba rozumieć jako apologię wolności. Jeszcze wyraźniej, bo celowościowo i zgodnie z tezami p. Zybertowicza, ujął to p. Fogiel, wicerzecznik PiS: „Sam nie miałbym problemu, żeby pokazywać paszport przy różnych okazjach. Ale zdaję sobie sprawę, i to jest stanowisko PiS, że nie możemy w ramach walki z pandemią doprowadzić do jakiejś katastrofy społecznej, ludzi na ulicach, zwiększenia rozprzestrzeniania wirusa...”.

Słusznie, protekcję wolności trzeba uzgodnić z właściwym, tj. roztropnym (znowu kłania się p. Zybertowicz) rozumieniem interesu społecznego. I teraz jesteśmy w domu. Trudno byłoby zamknąć stadiony dla widzów, bo to drastycznie ograniczyłoby wolnościowe uprawnienia kibiców, nie mówiąc już o tym, że ryczący fani Legii niejeden raz należycie wyrazili swój patriotyzm (ostatnio pobili „swoich” piłkarzy po meczu w Płocku), a ci, którzy przybyli pod skocznię w Wiśle, zamierzali wziąć udział w imprezie (organizowanej przez TVP) „Sznurem za polskim mundurem”, wprawdzie z gwiazdami z playbacku, ale za to wzywającymi (za niezłą gażę 100 tys. od głowy) do zwarcia szyków w obliczu hybrydowej agresji.

Niezbywalna wolność religijna uzasadnia tolerancję dla sposobu świętowania urodzin Radia Maryja i nadmiarowego udziału w obrzędach religijnych. Nie ma także najmniejszego powodu, aby przymuszać służby mundurowe i porządkowe do nader nieprzyjemnego obowiązku ograniczania wolności współobywateli. To, że p. Niedzielski podaje nieprawdziwe dane na temat pandemii, też sprzyja wolności, gdyż zapobiega panice, która zakłóca swobodę podejmowania decyzji. Można też prosto zinterpretować rozmaite zdarzenia z przeszłości, np. to, że gdy p. Morawiecki w czerwcu 2020 r. tłumaczył, że pandemia jest w odwrocie, i zachęcał seniorów do pójścia do lokali wyborczych, to zwyczajnie przekonywał do skorzystania z ich liberty. A p. Dworczyk tak, a nie inaczej zorganizował szczepienie nie dlatego, że jest nieudolny, ale w trosce o to, aby nie doszło do brutalnego przymuszania obywateli do poddawania się zabiegom godzącym w ich przyrodzoną wolność i godność.

Nic też dziwnego, że p. Czarnek jest tylko umiarkowanym zwolennikiem obowiązkowych szczepień, za to radykalnie broni wolnościowych praw przedszkolaków, uczniów i studentów. Pan Sałek, nowa gwiazda z kancelarii prezydenta (gdera jeszcze lepiej niż p. Dera), zauważył jeszcze problem równości w związku ze szczepieniami, i zapodał, że prezydent troska się o to, aby np. nauczyciele nie zaprotestowali przeciw obowiązkowym szczepieniom dla tej grupy, ponieważ taki oblig nie dotyczy sprzedawców w supermarketach, też przecież mających liczne kontakty z innymi ludźmi, a to mogłoby być interpretowane jako naruszenie konstytucyjnej zasady równości, której p. Duda jest prawnie umocowanym strażnikiem.

Czytaj też: Szczepienia dla dzieci. Jak to wygląda?

Ruchy antypandemiczne i rejestr ciąż

Podane na początku dane są jednak krztą goryczy w tej politycznej beczce miodu reklamowanej jako inicjacja wolnej Europy. Chociaż mizeria antypandemicznych poczynań jest łatwa do empirycznego stwierdzenia, czynownicy tzw. dobrej zmiany starają się ją ukryć, np. przy pomocy manipulowania danymi statystycznymi lub opowiadaniami, że umierają wszyscy, a więc również chorzy na covid-19. W związku z tym przypomnę (z małymi zmianami, ale dalej jest to przeróbka jednej z ballad Mickiewicza) to, co skleciłem w felietonie opublikowanym przed niedoszłymi wyborami z 10 kwietnia 2020 r. (por. „Wybory zapewnią stabilność polityczną – ale jaką?”).

Polacy trwożni z siedzib uciekli;
Pandemia za nimi w ślad biegła,
Niektórzy z ziemi swej się wywlekli,
Większość ich potem poległa.

Już na nic przydatne wolności zasady,
Bo reszta ich dźwiga żelaza;
Na Nowogrodzkiej rozdali posady,
Chociaż dokoła zaraza.

To dla lidera wolnej Europy chwały.
To jego plan był tak doskonały.

Wygląda na to, że tzw. dobra zmiana gra pandemią m.in. po to, aby przerzucić odpowiedzialność na użytkowników wolności. To jeden z charakterystycznych rysów tzw. Prawdziwej Wolności, propagrandowego zastępnika zwykłej. Tedy pozorowane ruchy antypandemiczne są narzędziem mającym na celu wprowadzenie autorytaryzmu. Innym jest pomysł obowiązkowej rejestracji ciąż. Nie zdziwię się, jeśli wprowadzi się obowiązek paszportu ciążowego, znacznie surowiej egzekwowanego niż paszport covidowy. Kulsoni (pardon, stróże porządku publicznego) zostaną szybko przyuczeni, z pomocą Ordo Iuris, do realizacji tego Prawdziwie Narodowego Zadania. Dlatego w tytule jest „wolność”, a nie wolność.

Czytaj też: Czwarta fala. Medycy już się nie chcą tak poświęcać

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Trump bierze Biały Dom, u Harris nastroje minorowe. Dlaczego cud się nie zdarzył?

Donald Trump ponownie zostanie prezydentem USA, wygrał we wszystkich stanach swingujących. Republikanie przejmą poza tym większość w Senacie. Co zadecydowało o takim wyniku wyborów?

Tomasz Zalewski z Waszyngtonu
06.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną