W wieku 50 lat zmarła na covid Alicja Tysiąc. Była ikoną walki o prawo Polek do legalnego przerywania ciąży. Sama stała się ofiarą tzw. kompromisu aborcyjnego. I jako pierwsza dała tej walce swoją twarz, nazwisko i historię. 20 lat temu, będąc matką dwójki małych dzieci, zaszła w nieplanowaną ciążę. Cierpiała na bardzo poważną wadę wzroku i była już po dwóch cesarskich cięciach. Trzech okulistów wydało opinię, że kolejna ciąża grozi jej utratą wzroku. Ale odmówili wydania pisemnego zaświadczenia. Zaświadczenie wystawiła w końcu internistka, która stwierdziła, że po poprzednich cesarkach Alicji grozi pęknięcie macicy. Poszła z nim do szpitala, gdzie lekarz po pięciominutowej rozmowie demonstracyjnie podarł zaświadczenie i kazał rodzić.
Po porodzie, gdy stan zdrowia Alicji dramatycznie się pogorszył, trafiła na ostry dyżur – traf chciał, że do tego samego szpitala, w którym odmówiono jej zabiegu. „Kto pani pozwolił na tę ciążę?!” – krzyczał lekarz. Alicja niemal całkowicie straciła wzrok. Wada pogłębiła się do 27 dioptrii. Przyznano jej pierwszą grupę inwalidzką.
Alicja Tysiąc. 20 lat piekła
Alicja postanowiła dochodzić sprawiedliwości przed sądem: przecież odmówiono jej prawa do legalnej aborcji. Zgłosiła sprawę do prokuratury, ale ta umorzyła postępowanie, a sąd rejonowy odrzucił jej zażalenie. Także Naczelna Izba Lekarska nie dopatrzyła się uchybień w postępowaniu lekarza, który odmówił wykonania zabiegu. Wszędzie traktowano Alicję jak intruza. Nie informowano jej o postępach w sprawie. A gdy poprosiła o skserowanie akt, kazano – niewidomej kobiecie! – przepisać je sobie ręcznie.
Gdy droga krajowa się wyczerpała, Alicja Tysiąc, wspierana przez Federację na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, w 2003 r. złożyła skargę przeciwko Polsce do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. I po czterech latach ją wygrała. Trybunał uznał, że Polska naruszyła Europejską Konwencję Praw Człowieka, a konkretnie prawo do poszanowania życia prywatnego, nie zapewniając ścieżki odwoławczej od decyzji podjętej przez lekarza. Alicji przyznano 25 tys. euro odszkodowania i zwrot kosztów sądowych.
Walka o aborcję, walka o godność
Mimo wygranej ostatnie 20 lat porównywała do piekła. Musiała zmagać się z nienawiścią i wyzwiskami. Nie tylko ona, także jej dzieci, gnębione przez rówieśników, nauczycieli, katechetów i innych „dobrych katolików”. Jak opowiadała w ostatnim wywiadzie, udzielonym „Wysokim Obcasom” w lutym tego roku, odebrano jej godność, została wrakiem człowieka, musiała leczyć się psychiatrycznie.
„A przecież ja tylko walczyłam o przysługujące mi prawo” – mówiła. I deklarowała, że mimo wszystko nie żałuje podjętej decyzji, bo zawsze czuła wsparcie i solidarność środowisk kobiecych. I sama angażowała się w ich działalność. „Mamy prawo decydować o swoim ciele. Mamy prawo do wyboru. Walka o dostęp do aborcji to walka o godność” – to chyba jej ostatnie wypowiedziane publicznie słowa.