Społeczeństwo

Sieć na okruchy

Zaginieni: jak się ich teraz szuka

Zaginieni przed Laty to tylko jedna z platform, które pomagają ludziom szukającym bliskich. Ich profil na Facebooku lubi 223 tys. osób. Grupa Zaginieni Cała Polska liczy 14 tys. członków. Zaginieni przed Laty to tylko jedna z platform, które pomagają ludziom szukającym bliskich. Ich profil na Facebooku lubi 223 tys. osób. Grupa Zaginieni Cała Polska liczy 14 tys. członków. Iza Kucharska
Poszukiwania zaginionych coraz częściej – obok policji – prowadzą amatorzy zaangażowani w prowadzenie stron internetowych i profili na Facebooku.
Dzieci najczęściej giną z powodu niewłaściwej opieki dorosłych lub w wyniku porwań rodzicielskich.Krzysztof Kuczyk/Forum Dzieci najczęściej giną z powodu niewłaściwej opieki dorosłych lub w wyniku porwań rodzicielskich.

Beata Mietła szuka brata Mariusza Perdka od sześciu lat. Kiedy zgłosiła jego zaginięcie na policji, ta rozpoczęła poszukiwania z założeniem, że popełnił samobójstwo. Ale ciała nie znaleziono do dzisiaj. – A kto zabija się tak, żeby jeszcze ukryć swoje ciało? – Beata najpierw spokojnie opowiada o tym, jak ktoś zrywał z drzew plakaty z apelem po zaginięciu jej brata, o zdziwieniu, że do poszukiwań nie włączyła się jego dziewczyna, która podczas przesłuchań wciąż zmieniała zeznania. Potem zaczyna płakać. Była tak z Mariuszem zżyta, że musiała pochować wszystkie jego zdjęcia, bo co na któreś spojrzała, to od razu miała łzy w oczach. Jak siadała do stołu, żeby coś zjeść, przy pierwszym kęsie w głowie miała jedną myśl: a jeśli on jest teraz głodny?

Dwa lata po zniknięciu Mariusza zdesperowana Beata napisała maila do administratorów strony internetowej Zaginieni przed Laty – z pytaniem, czy zamieszczą jej apel o pomoc. Odpisali, że tak. A potem zapytali, czy chce dołączyć do grupy redaktorów tej strony. – Te dwa lata od zaginięcia brata były jak piekło. Nie wiedziałam, czy jestem gotowa na czytanie listów ludzi, którzy żyją w niepewności tak jak ja. Ale wiedziałam też, co czują – opowiada Beata.

Platformy o zaginionych

Została więc jedną z redaktorek strony, na której zamieszczane są historie i apele przysyłane przez rodziny osób zaginionych. Każdą z tych opowieści, którą czytała i wrzucała do sieci, odchorowała. Do dzisiaj pamięta pierwszą sprawę, bo myślała wtedy, że zrezygnuje. Chłopak był w wieku jej brata i tak bardzo chciała, żeby odnalazł się żywy. Kiedy znaleziono jego ciało, przepłakała kilka nocy.

Bolało. Bardzo. Do dzisiaj przerastają mnie te sprawy, które kończą się tragicznie. Choć wiem, że lepsza taka świadomość niż życie w niepewności.

Polityka 47.2021 (3339) z dnia 16.11.2021; Społeczeństwo; s. 36
Oryginalny tytuł tekstu: "Sieć na okruchy"
Reklama