Społeczeństwo

Ideologiczna rebelia Czarnka. Jego nie można się bać, trzeba zrozumieć tę mentalność

Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Nie możemy się dziwić, że nie widząc jeszcze serialu „Squid Game”, Czarnek wszedł „w stały kontakt z kuratorami, którzy będą badać ten problem”. Albo lekceważeniu Tęczowych Piątków. Daleki jestem od tego, żeby się Czarnka bać. Czarnka trzeba zrozumieć.

Dr hab. Przemysław Czarnek, profesor KUL, minister nauki i edukacji, jest postacią malowniczą. Ba, wydaje się dziś największym pisowskim celebrytą. I dobrze się z tym czuje. A może wręcz tę „memiczność” poczytuje sobie za największy atut, mający przekonać Jarosława Kaczyńskiego, że złośliwy i ekstrawagancki psikus, jaki uczynił środowisku akademickiemu, osadzając na stanowisku ministra kogoś tak oddalonego od wzorca poważnego człowieka nauki, był całkiem dobrym pomysłem.

Czasami wydaje się wręcz, że Czarnek wymyśla kolejne prowokacje i wygaduje kolejne androny specjalnie dla Kaczyńskiego, starając się jakby o pozycję nadwornego błazna. Również środowisko akademickie przejawia skłonność do traktowania Czarnka w kategoriach kabaretowych. Uważam to za błąd, mogący uśpić naszą czujność, lecz jestem też daleki od tego, żeby się Czarnka bać. Czarnka trzeba zrozumieć.

Niestety, są to tylko domysły i na domysłach opiera się moja próba diagnozy osobowości szefa wszystkich moich szefów. Znam bowiem Czarnka tylko z mediów, bo choć kończyliśmy tę samą, niewielką uczelnię, czyli KUL, to ja opuściłem jej mury 11 lat wcześniej. Są mi za to dobrze znani „Czarnkowie”, czyli ludzie tego pokroju, bo nie brakuje ich w okolicach KUL i środowiskach, z którymi przez wiele lat miałem do czynienia. Pochlebiam sobie, że rozumiem tę mentalność, a zatem mogę ją zrekonstruować bez przesadnej awersji podyktowanej lękiem.

W otoczeniu Czarnka ewolucja moralna nie zaszła

Jest taki cytat, który przypisuje się Czarnkowi, choć nie znalazłem jego źródła: „przyczyną upadku Rzeczpospolitej było gnijące sumienie ludzkie w ranie Serca Jezusowego oraz gnuśność i swawola kobiet”.

Reklama