Najnowszy projekt Kai Godek i Fundacji Życie i Rodzina to trzystronicowy akt prawny opatrzony 50-stronicowym uzasadnieniem, pełnym zdjęć i linków do artykułów w prawicowych mediach. Sam dokument jest prosty – to niekwestionowana mocna strona projektów obywatelskich wysuwanych przez tę fundację. Prostota jest jednak złudna i zgubna. Także to środowisko, kiedy już przestanie być rządowi przydatne do robienia „wrzutek” dręczących wszystkich przyzwoitych ludzi, może się mocno sparzyć tym, co proponuje.
Czytaj też: Proliferzy sieją strach, położnicy zaczynają się bać
Godek chce zakazać tęczowych marszów
W pierwszym artykule wysuniętego projektu fundacja chce uzupełnić cel prawa o zgromadzeniach o „zasady ograniczeń w organizowaniu oraz odbywaniu zgromadzeń”. To, jakie w dalszej kolejności zasady się określi, ma już mniejsze znaczenie – te zawsze łatwo zmienić, jeśli nie ustawą, to okólnikiem dla policji. Dlatego punktem honoru zawsze była bezwarunkowość organizowania demonstracji – jedyne ograniczenia precyzuje art. 4 i te również nie odnoszą się do tematu manifestacji czy prezentowanych na niej treści: „1. Prawo organizowania zgromadzeń nie przysługuje osobom nieposiadającym pełnej zdolności do czynności prawnych” oraz „2. W zgromadzeniach nie mogą uczestniczyć osoby posiadające przy sobie broń, materiały wybuchowe, wyroby pirotechniczne lub inne niebezpieczne materiały lub narzędzia”.
Ten artykuł Fundacja Życie i Rodzina chce rozszerzyć o zakaz m.