PAWEŁ WALEWSKI: – Czego jeszcze nie wiemy o koronawirusie SARS-CoV-2 u progu kolejnej fali?
TOMASZ J. WĄSIK: – Jak będzie ewoluował i w jakim tempie dostosowywał się do naszego organizmu. Stosunkowo niedawno przełamał barierę gatunkową, więc pierwsze warianty, pochodzące z Wuhanu, nie były dobrze dostrojone do namnażania wśród ludzi. Ich białka powierzchniowe, którymi przywierają do komórek, jeszcze nie zostały idealnie dopasowane, więc wiązanie to nie było w pełni efektywne. Współczynnik reprodukcji, czyli efektywność zakażania, wynosił początkowo 3 – każdy, kto zachorował na Covid-19, mógł wariantem z Wuhanu zakazić trzy inne osoby. W przypadku wariantu delta to już 7, ale czy powstaną kolejne mutacje i kiedy, zależy nie tylko od samego wirusa, lecz także liczebności podatnej na zakażenie populacji.
A zatem pośrednio mamy na to wpływ?
Tak, bo im liczniejsza pula zakażonych, tym większe prawdopodobieństwo powstania mutanta, który wymknie się spod kontroli układu immunologicznego. Ten układ jest naszym jedynym sprzymierzeńcem, gdyż eliminuje namnażane w komórkach zarazki. Ale zdarza się, że na skutek mutacji powstają warianty ze zmodyfikowanymi białkami pozwalającymi efektywniej zakażać kolejne komórki. Albo, na szczęście rzadko, powstają tak zmienione warianty, że wymykają się spod kontroli układu immunologicznego.
Liczyłem, że porozmawiamy o końcu pandemii, a wcale nie musi on szybko nadejść.
Jak patrzę na to, co dzieje się z tym wirusem, to, mówiąc szczerze, spodziewałem się, że okaże się on bardziej dynamiczny i będziemy mieli większe problemy z mutantami. Obecnie monitorujemy kilkanaście wariantów noszących mutacje związane z większą zakaźnością i tempem replikacji.