Przypomnijmy: szef MEiN zapowiada radykalne wzmożenie władzy kuratorów nad szkołami. Urzędnicy nominowani przez ministra mają zyskać znacznie większy wpływ na wynik konkursów na dyrektorów, będą też mogli de facto samodzielnie usuwać ich z funkcji, mają wreszcie decydować o tym, jakie organizacje pozarządowe mogą prowadzić zajęcia dodatkowe z uczniami, a jakie nie. Dla dyrektorów przewidywana jest też nowa procedura odpowiedzialności karnej w razie „niedopełnienia obowiązków” lub „nadużycia uprawnień” wobec uczniów. Choć nie do końca wiadomo, co to konkretnie ma znaczyć, oczywiste jest, że ostateczny cel tych kroków to zmiana zarówno ustroju, jak i ducha szkoły. Dziś w ocenie ministra jest on nadmiernie lewacki i marksistowski, a nie dość religijny i martyrologiczny.
Krucjata Czarnka. Apele, protesty, petycje
Na drodze rozpędzonego walca MEiN postanowiły jednak stanąć organizacje pozarządowe działające w obszarze edukacji – choć nie tylko. U progu nowego roku szkolnego ruszają z akcją społeczną „Wolna Szkoła”. – Naszym celem jest uświadomienie obywatelom i obywatelkom, że szykowane zmiany są punktem absolutnie krytycznym, po którym dramatycznie obniży się jakość edukacji. Ta świadomość powinna naturalnie wzbudzić protest społeczny i presję, która spowoduje, że projekt nie uzyska większości sejmowej – tłumaczy Anna Schmidt-Fic z nauczycielskiej społeczności „Protest z wykrzyknikiem”, zaangażowanej w akcję.
Faktem jest, że w okresie kanikuły temat mógł umknąć uwadze zarówno rodziców, jak i części nauczycieli. Po dramatycznie trudnym okresie pracy w pandemii pewna ich grupa skupiła się na własnym zdrowiu i życiu prywatnym, rezygnując ze śledzenia życia społecznego i politycznego (na co niewątpliwie liczył MEiN, wykorzystując lato do pracy nad zmianami). Częścią protestu mają więc być publikacje w mediach społecznościowych z wykorzystaniem symbolu akcji, którym jest czerwona ekierka.
Inicjatorzy zachęcają też do pisania apeli i maili do premiera, posłów i posłanek z wezwaniem do odrzucenia ministerialnych projektów. Planowane są, wreszcie, lokalne akcje sprzeciwu. Oprócz pracy nad kampanią organizacje pozarządowe zrzeszone w sieci „SOS dla edukacji” od jesieni ubiegłego roku przygotowywały propozycje zmian w szkołach dotyczących m.in. kształcenia kompetencji przyszłości, wsparcia, wspierania różnorodności. W każdym z obszarów sformułowano propozycje konkretnych działań i rozwiązań – część do wykonania przez pojedyncze szkoły lub samorządy, część z poziomu centralnego (co oznacza, że na nie akurat na pewno przyjdzie dłużej poczekać).
Szkoła. Uda się wyjść poza bańkę?
Lista zaangażowanych i popierających akcję „Wolna Szkoła” jest imponująca – liczy kilkadziesiąt organizacji, nie tylko działających na ściśle rozumianym polu oświaty, jak ZNP czy „Edukacja w działaniu”, lecz także o innym profilu, jak WOŚP, Helsińska Fundacja Praw Człowieka i Obywatela, Ośrodek Karta, Amnesty International czy Instytut Spraw Publicznych. Rodzi to nadzieję, że z informacją uda się wyjść poza bańkę bezpośrednio zainteresowanych, zahamować przekaz, że planowane zmiany mają tylko „branżowe” znaczenie. Inicjatorzy liczą, że w orbitę protestu uda się wciągnąć przede wszystkim rodziców.
Niewątpliwie w tak szerokim ruchu też jest potencjał do przywrócenia podmiotowości i wzmocnienia środowiska oraz obszaru w ostatnich latach szczególnie poturbowanego zarówno przez pandemię, jak i polityczną ofensywę. Od czasu 2019 r., zignorowanego przez władze strajku nauczycielskiego i Narad Obywatelskich o Edukacji tuż po nim na szerszą skalę nie udawało się przebić z tym oczywistym komunikatem, że edukacja to jeden z obszarów życia społecznego o znaczeniu strategicznym i priorytetowym. Oby czerwona ekierka była sygnałem, że coś zaczyna się odbijać.