Minister edukacji Przemysław Czarnek nie ustaje w swojej krucjacie mającej zmienić polskie szkoły w przybytki katolickiego kultu. Jak wiemy, w celu umocnienia pozycji religii i stworzenia pozorów pluralizmu na żądanie Kościoła alternatywne lekcje etyki staną się powszechne, a uczniowie będą musieli wybierać między jednym a drugim. W ten sposób etyka stała się nie tylko zakładniczką religii, lecz jednocześnie dodatkowym kanałem indoktrynacji katolickiej.
Wbrew konstytucji i zasadom przyzwoitości polskie dzieci i młodzież nie będą miały szans uniknąć presji ideologicznej o charakterze wyznaniowym, a prawo do wychowania dzieci według własnych przekonań będzie notorycznie deptane. Było to wiadome od kilkunastu lat, tj. odkąd Kościół domagał się, aby nieobowiązkowa religia stała się przedmiotem do wyboru – wraz z etyką. Teraz ten antykonstytucyjny i przewrotny plan spełnia się na naszych oczach. Nie umieliśmy mu przeciwdziałać, bo politycy i organizacje społeczne nie potrafiły go wystarczająco jasno pojąć.
Indoktrynacja pod pretekstem nauki etyki
Absurdalność alternatywy „religia albo etyka” widoczna jest tylko dla tych, którzy wiedzą, czym jest etyka, a takich jest niewielu. Właśnie dzięki tej niewiedzy tak łatwo udaje się Kościołowi i skrajnej prawicy realizować plan ideologizacji szkolnictwa pod pretekstem nauki etyki. Czego większość nie wie? Nie wie, że etyka jest dyscypliną filozoficzną, a jej nauczanie nie polega na wychowywaniu ani wpajaniu uczniom żadnego „systemu wartości” czy zestawu przekonań moralnych, lecz wręcz przeciwnie – kto uczył się etyki, nie traktuje żadnego systemu moralno-religijnego jako osobistego autorytetu, za to umie rozpoznać arbitralne założenia, kulturowe uwarunkowania i logiczne słabości każdego z nich.