Wstyd polski
Tomasz Lipiński: Ta władza sprawiła, że Polska stała się pośmiewiskiem
LESZEK GNOIŃSKI: – Od kiedy interesujesz się historią?
TOMASZ LIPIŃSKI: – Kiedy byłem młodszy, nie lubiłem historii. Fascynowałem się światem, który powstawał na moich oczach. Obserwuję go od 1955 r., a przytomniej od 1956. 10 lat po wojnie świat się odbudował i zaczął raptownie przyspieszać. Do dziś się nie zatrzymał, wręcz nabiera prędkości. Moje życie jest całkowicie nałożone na ten proces rewolucji technologicznej. Rock and roll jest w tym samym wieku co ja.
Elvis Presley debiutował, gdy się rodziłeś.
Tego nie pamiętam. Pamiętam jednak początki Stonesów i Beatlesów. Byłem też zafascynowany wynalazkami i odkryciami. Prenumerowałem „Młodego Technika” i czytałem go z wypiekami na twarzy.
Ojciec był absolutnym znawcą historii, wręcz jej koneserem. Mnóstwo na ten temat wiedział, bo pierwsze 13 lat życia spędził w Moskwie. Przeżył w biedzie rewolucję październikową, mieszkał w internacie, był trochę takim dzieckiem ulicy. Jego ojciec, a mój dziadek, był działaczem PPS – uczył młodzież robotniczą muzyki i malarstwa. Świetny muzyk, flecista i dyrygent, zawodowo także malował i rysował. Polska w tym czasie nie istniała, ale dziadek kultywował pamięć o niej, była dla niego rajem wyśnionym. Ojciec próbował mnie uczyć historii, przekonywać do niej, ale byłem strasznie oporny.
Jednak twój ojciec Eryk Lipiński w końcu odniósł sukces.
Przede wszystkim ojciec nauczył mnie patrzeć na historię nie jak na łańcuchy wydarzeń, ale procesy wpływające na siebie, które są uwarunkowane geopolitycznie, kulturowo i historycznie. To wszystko, co się wydarzyło między nami a Niemcami czy między nami a Rosją, zawsze będzie wpływać na przyszłość. Po latach zauważyłem, jak moje życie też zaczyna być częścią historii.