Joanna zainstalowała sobie WhatsAppa z powodu Jakuba. Tak łatwiej było się wymieniać codziennymi czułościami z rana albo zdjęciami przed zaśnięciem. Albo powierzać sobie tajemnice trzymane w ukryciu przed jej mężem czy jego żoną. Jak na przykład tę, że człowiek, którego nazwisko nosi Jakub, nie jest jego biologicznym ojcem. Matka mu to wyznała, gdy bała się, że umrze, a on zadzwonił do Joanny. Rozmawiali kilka godzin.
Kiedy – gdzieś mimochodem, obok rozmów na poważne tematy – zaczęli przesyłać sobie pieprzne dowcipy, pobudzające erotycznie teledyski z YouTube’a, Joanna nie pamięta. Świntuszyli przez telefon, wymieniali się rozebranymi zdjęciami, wreszcie zaczęli realizować się w tych fantazjach – każde w swoim łóżku. Choć – to akurat Joanna pamięta – erotyczne napięcie między nimi było od samego początku, gdy poznali się na portalu służącym do szlifowania nauki języków.
Spotkanie na żywo zaproponowała Joanna. Tylko raz. Umówili się tam, gdzie oboje mieli blisko, ale w ostatnim momencie okazało się, że jego dziecko jest chore. Dała spokój. Sama też woli nie komplikować sobie życia – bo mąż, dzieci, dom, kredyt, ogród do wypielenia. Z mężem nudzą się jak psy na łańcuchu – no, ale to solidny i porządny łańcuch. Co właściwie od pięciu lat łączy ją z Jakubem? No właśnie, trudno powiedzieć.
Zresztą, jak mówi Joanna, w realnym życiu nie byłaby nim zainteresowana. Nie imponuje jej. Jeśli siedząc w pracy, ma czas na klikanie z nią godzinami, to jaki z niego pracownik? A jaki z niego mąż, skoro wymieniają się zdjęciami biustu czy zupy na stole przez WhatsAppa, gdy jego żona siedzi obok? No więc potrafi go zobaczyć, ocenić i wyliczyć, że jej domowy mąż ma więcej ważnych dla niej zalet. Ale nie potrafi z relacji z Jakubem zrezygnować.