„Nie drzyj mordy”. „Zamknij się”. „Przestań wrzeszczeć”. Kobieta w 36. tygodniu ciąży z cukrzycą słyszy, że jeśli nie zgodzi się na wywołanie porodu, będzie odpowiedzialna za śmierć swojego dziecka. Innej w drugiej fazie porodu wykrzyczano, że jest bezmózgiem. „Ale ulane udziska”. Młoda dziewczyna prosząca o znieczulenie dowiaduje się, że położna ma to „w dupie”. „Jesteście roszczeniowe, nie słuchacie, co się do was mówi”. Kobieta chciała ochronić krocze, położna odpowiada, że to ona tu rządzi. I nacina. A w czasie zszywania jeden młody lekarz do drugiego mówi: „Szyj dobrze, bo się jeszcze może przydać”.
Te i wiele podobnych komentarzy padło na oddziałach porodowych nie dziesięć czy 20 lat temu, ale całkiem niedawno, w 2019, 2020 i 2021 r. Opisy porodowych doświadczeń zbiera Fundacja Rodzić po Ludzku (obchodząca w tym roku 25-lecie działalności) w ankietach „Głos matek”. To na ich podstawie zespół wyciąga wnioski na temat naruszeń praw okołoporodowych i publikuje je później w swoich raportach. Otwarty i bezpłatny jest fundacyjny generator skarg – narzędzie pomagające sformułować i złożyć oficjalną skargę do szpitala. – Bez głośnego opowiadania historii porodowych i niezgody na łamanie praw zmiana będzie postępować wolniej. Dlatego namawiamy kobiety, by protestowały – mówi Maria Godlewska, prawniczka fundacji.
„Bądź jak Ewa, zamknij lodówkę”
273 skargi zgłoszono w latach 2017–19. W ostatnim czasie jest ich o wiele więcej. Tylko w kwietniu 2021 – osiem, w maju cztery, w czerwcu w sumie 18.