Wycofanie się Naomi Osaki z turnieju Roland Garros to szok i zaskoczenie nie tylko dla jego organizatorów, ale i dla świata sportu. Nie zdarzyło się jeszcze, żeby osoba z taką pozycją zrezygnowała z udziału w tak prestiżowym konkursie z innego powodu niż kontuzja fizyczna. Gdy świat dyskutuje, czy tenisistka postąpiła słusznie, trzeba może spojrzeć inaczej na zdrowie psychiczne profesjonalnych sportowców.
Naomi Osaka. Kara za lęk
Nic z początku nie zapowiadało tak dużego kryzysu. Osaka wyjaśniała, że z powodu problemów ze zdrowiem psychicznym – zwłaszcza z lękiem społecznym – nie weźmie udziału w obowiązkowych konferencjach prasowych, które odbywają się po każdym turniejowym meczu. Niezorientowanym mogło się to wydać stosunkowo niewinne, ale uruchomiło bardzo stanowczą reakcję. Poza 15 tys. dol. kary nałożonych na tenisistkę (za każdą opuszczoną konferencję) organizatorzy zapowiedzieli, że może zostać zdyskwalifikowana z turnieju, ale i z następnych rozgrywek w ramach Wielkiego Szlema.
Właśnie ta nieugiętość sprawiła, że Osaka sama zdecydowała się wycofać. W swoim oświadczeniu podkreśliła, że nigdy nie było jej celem ściągać na siebie tyle uwagi, a konferencje sprawiają jej sporo trudności – od kilku lat zmaga się z depresją i fobiami społecznymi, rozmowa z dziennikarzami wywołuje w niej stany lękowe. Jasno stąd wynika, że tenisistka nie chce być w centrum zainteresowania. A mimo to w ostatnich dniach się w nim znalazła.
Czytaj też: