Społeczeństwo

Strach przed wolnością

Strach przed wolnością. Kobiety wychodzą z więzienia i wpadają w pułapkę

Po więzieniu przychodzi samotność. Kobiety kończące odsiadkę są zdane same na siebie, najczęściej nie mają nawet dokąd pójść. Po więzieniu przychodzi samotność. Kobiety kończące odsiadkę są zdane same na siebie, najczęściej nie mają nawet dokąd pójść. Iza Kucharska
Facet jakoś sobie poradzi, najwyżej pójdzie na budowę pracować na czarno. Ale co ma zrobić kobieta? Wyjścia są dwa: albo trafi na melinę i prędzej czy później wróci do więzienia, albo zostanie prostytutką.
Stereotypy, jakie utrwaliły się w naszej kulturze, mówią o tym, że kobietom trudniej zejść z drogi przestępczej i że – w odróżnieniu od mężczyzn – nie zabijają w afekcie, ale z premedytacją.Daniel Dmitriew/Forum Stereotypy, jakie utrwaliły się w naszej kulturze, mówią o tym, że kobietom trudniej zejść z drogi przestępczej i że – w odróżnieniu od mężczyzn – nie zabijają w afekcie, ale z premedytacją.

Julita niedługo skończy 50 lat. Wyszła cztery lata temu. Czerwone włosy i obcisłe sukienki. Jakby chciała nadrobić 12 lat, które spędziła w Zakładzie Karnym dla Kobiet w Grudziądzu. Została skazana z art. 148 („Kto zabija człowieka…”).

Niewiele pamięta z tamtego październikowego dnia 2005 r. Janusz był jej kolejnym partnerem. Z poprzednim miała troje dzieci, w tym nastoletnią córkę, która uciekała z domu. Nastolatka za Januszem nie przepadała. Gdy znowu uciekła, Julita znalazła ją po kilku dniach w Szczecinie. Wróciły razem do domu. Janusz był wściekły. By go uspokoić, kupiła alkohol: wódkę dla niego, wino poziomkowe dla siebie. Wtedy była mocno pijana. – Gdy nazwał mnie kurwą, nie wytrzymałam. Chyba dźgnęłam go nożem, ale takim od jabłek – opowiada. – Pamiętam, że następnego dnia rano wyszłam do sklepu po jakieś piwo dla niego, gdy się obudzi, ale się nie obudził.

Więzienie

Kiedy została skazana, miała 34 lata. Wspomina każdy dzień za murami jak walkę o przetrwanie. – Gdy trzeba było się postawić, to lałam w mordę, ale umiejętnie, by nikt nie widział, bo łatwo trafić na zamek [czyli oddział zamknięty – red.] i wtedy jesteś zdegradowana. Trzeba bić tak, by śladu nie było – opowiada. – Przez 12 lat byłam jak skała.

Powoli uczyła się więziennego kodu. Nie wolno okazać czułości, bo wezmą cię za lesbijkę, czyli paparucha, a to też oznacza degradację. Nie należy nawiązywać przypadkowych kontaktów. (Julita raz nieświadomie podała sprzątającej dziewczynie reklamówkę ze śmieciami. – Rzuć jej to, kurwa! – usłyszała okrzyk z celi. – To dzieciobój, z nią się nie rozmawia!

Pracowała w kuchni. Skończyła też kursy krawieckie i kucharskie, choć nie przepada ani za szyciem, ani za gotowaniem.

Polityka 21.2021 (3313) z dnia 18.05.2021; Społeczeństwo; s. 34
Oryginalny tytuł tekstu: "Strach przed wolnością"
Reklama