Społeczeństwo

Tato i To

Ojciec morderca

Prokurator dowodzi, że Piotr P. zabił dwoje swoich dzieci. Bo widział w nich przeszkodę, balast destabilizujący jego życie i ograniczający możliwości zaspokajania swoich potrzeb życiowych, w tym seksualnych. Prokurator dowodzi, że Piotr P. zabił dwoje swoich dzieci. Bo widział w nich przeszkodę, balast destabilizujący jego życie i ograniczający możliwości zaspokajania swoich potrzeb życiowych, w tym seksualnych. Mirosław Gryń / Polityka
Niemowlęta nie miały żadnych ran, śladów przemocy, nic, co by wskazywało, że zostały zabite. Tyle że umierały. Mordował – uważa prokurator – młody ojciec. I prawie by mu się upiekło.
Akt oskarżenia liczy ponad 150 stron i nie ma w nim litości.Daniel Dmitriew/Forum Akt oskarżenia liczy ponad 150 stron i nie ma w nim litości.

Piotr P., szczupły, dwa metry wzrostu. Prowadzony w kajdankach na rozprawę mimo swoich 28 lat wygląda jak chłopiec. Markowy granatowy pulower, takie same dżinsy, brązowe dobre buty. Sprawia wrażenie, jakby nie pojmował, dlaczego tu jest.

Rodzina religijna, ojciec wysokiej rangi menedżer, mama zajmuje się domem i opieką nad jego niepełnosprawnym bratem. Rodzice stoją przed salą rozpraw. Ojciec podbiega i ściska skute dłonie. Po nim matka. Szczupła, okręcona góralską chustą. Całuje w policzki. – Moje słońce najmilejsze! Stojącej obok prokuratorce rzuca w twarz: – Modlę się, żeby pani spaliła się w piekle za to, co pani zrobiła mojej rodzinie.

W Sądzie Okręgowym w Warszawie ruszył proces, w którym ten niedawny student jest oskarżony o okrutne zabicie własnych dzieci.

Małżeństwo

Z Magdą poznali się na studiach, na wydziale ochrony środowiska Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie w październiku 2014 r. On miał 21 lat, ona 23. Pół roku później powiedziała mu, że jest w ciąży. Chciał, żeby usunęła. Zamówił dla niej przez internet tabletki wczesnoporonne. Przesyłki z poczty nie odebrała.

Wzięli ślub i zamieszkali w wynajętym mieszkaniu w Warszawie przy ul. Tołstoja. W styczniu 2016 r. urodziła się dziewczynka – Liliana. – Była kochanym dzieckiem, spokojnym, często się uśmiechała – mówił w sądzie Piotr P. – Mieliśmy taki rytuał z Lilianką, że jak ktoś z nas wychodził z domu, to druga osoba niosła ją do progu i razem się żegnaliśmy. Jak wstawaliśmy rano, to kto pierwszy nas budził? – Lilianka. Od razu przytulanie, przebieranie…

Powiem szczerze, że nie mogłam tego słuchać. Patrzyłam na niego i zastanawiałam się, gdzie jest granica zła – mówi prokurator Mirosława Chyr, która doprowadziła Piotra P.

Polityka 14.2021 (3306) z dnia 30.03.2021; Społeczeństwo; s. 42
Oryginalny tytuł tekstu: "Tato i To"
Reklama