Człowiek po przejściach w operetce
Arkadiusz Jakubik: W polskim Kościele nic się nie zmieniło
JOANNA PODGÓRSKA: – Jest już grubo ponad dwa lata po premierze „Kleru”. Miał pan nadzieję, że ten film coś zmieni, jeśli chodzi o podejście Kościoła do wyjaśniania przestępstw pedofilskich?
ARKADIUSZ JAKUBIK: – A kto nie miał. Przecież poruszyliśmy temat tabu. Chociaż zaczęło się już wcześniej. Jeszcze przed „Klerem” zrobiliśmy z Wojtkiem Smarzowskim krótki metraż pt. „Ksiądz”, w którym pokazaliśmy, że można żartować z księży i zobaczyć, co naprawdę może się kryć pod mundurem z koloratką. Potem był jeszcze ostry teledysk do piosenki „Pismo” Dr Misio. Trochę się do tego „Kleru” emocjonalnie i mentalnie przygotowywaliśmy. Wszyscy mieliśmy nadzieję, że ten film coś w kraju zmieni. Ludzie po projekcji dziękowali nam, niektórzy płakali. Nadzieja zmieniła się w przekonanie, gdy okazało się, że do kin poszło na „Kler” ponad 5 mln Polaków. Uwierzyliśmy, że ta kropla za chwilę pokona skałę. Zwłaszcza że kilka miesięcy później ukazał się film braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”. Mieliśmy poczucie, że bierzemy udział w czymś bardzo ważnym; że tu za chwilę będziemy mieć rewolucję na wzór irlandzki. I co? Po dwóch latach ogarnia mnie pusty śmiech, bo nic się w polskim Kościele nie zmieniło. I nic się nie zmieni, dopóki będziemy świadkami tak niebywałego zblatowania Kościoła z władzą.
Najtrafniej chyba postawę polskiego Kościoła określił Zbigniew Nosowski, który tekst o kryciu pedofilii przez biskupów zatytułował „Przeczekamy i prosimy o przeczekanie”.
Poza pustymi zapewnieniami i słowami nie dzieje się nic. Nic nie wskazuje na to, że ta instytucja chce się zreformować, a przede wszystkim rozliczyć z pedofilią w swoich szeregach.