Społeczeństwo

Kazimierz leci na Marsa

Z Cieszęcina na Marsa

Kazimierz Błaszczak Kazimierz Błaszczak Stanisław Ciok / Polityka
Jak Kazimierz Błaszczak ze wsi Cieszęcin, gmina Wieruszów, szykuje się w podróż bez powrotu – na Czerwoną Planetę.
Wystawiony przez NASA bilet potwierdza, że chip z nazwiskiem Kazimierza Błaszczaka trafił na pokład łazika Perseverance.Stanisław Ciok/Polityka Wystawiony przez NASA bilet potwierdza, że chip z nazwiskiem Kazimierza Błaszczaka trafił na pokład łazika Perseverance.

Wiekopomna chwila nadeszła 18 lutego o godz. 21.55 czasu polskiego i była transmitowana na całą kulę ziemską z 11-minutowym opóźnieniem. Po siedmiu miesiącach lotu wylądował na Marsie łazik, zaś na jego pokładzie elektroniczny mikroczip z nazwiskiem Błaszczaka, kandydata do pierwszej czteroosobowej ekspedycji mającej na celu przyszłościową kolonizację planety. Misja planowana na rok 2031 nosi kryptonim MarsOne, gdyż odbędzie się w jednym kierunku.

Problem w tym, że Błaszczak jest rekrutem już niemłodym, liczącym sobie 74 wiosen. Ciężko pracuje nad formą, by doczekać. Bo przecież – zakłada – starzy osadnicy też się tam przydadzą.

A kibicuje mu cała wieś, w tym burmistrz Wieruszowa oraz syn i córka z wnukami. Z wyjątkiem żony, kobiety ewidentnie z Wenus, która nie myśli rozstawać się na zawsze. Ale Błaszczak jest nieugięty. Nie po to latami przysposabiał się na pioniera, by teraz zrezygnować z pokładu. W drogę zabierze ze sobą naszą biało-czerwoną, harmonijkę ustną i gruby śpiewnik, tak by piosenek starczyło na całe życie. Ale zanim o Marsie, wróci do początków i opowie, jak połknął bakcyla.

W cieniu Księżyca

4 października 1957 r., Kazio szóstoklasista, przestaje spać z wrażenia. Właśnie miało miejsce epokowe wydarzenie. Otóż ZSRR wystrzelił na orbitę okołoziemską pierwszego na świecie satelitę. Kazia dręczy ciekawość, jak to jest, że nie ma skrzydeł, silnika, paliwa, a fruwa. Upłynęło wiele bezsennych nocy, zanim pojął, że machinie pozwala kręcić się po orbicie równowaga siły wyrywającej ją w przestwór z siłą przyciągania, która chce, żeby spadła. Zaczyna sprzedawać butelki, jakie walają się po ojcu, a każdy utarg przeznacza na prenumeratę czasopisma „Urania” i zaczytuje się bez opamiętania.

Z biegiem lat kosmos odkłada na drugi plan, gdyż pochłaniają go sprawy przyziemne.

Polityka 10.2021 (3302) z dnia 02.03.2021; Społeczeństwo; s. 36
Oryginalny tytuł tekstu: "Kazimierz leci na Marsa"
Reklama