Na początku czerwca zeszłego roku Małgosia Serafin poczuła się, jakby w jej głowie nastąpiło zwarcie. – Normalnie wywaliło mi korki. W jednej chwili czujesz, że jesteś nigdzie i że jak zaraz ktoś nie przyjedzie i nie poda ci jakiegoś leku, to już po tobie – opowiada o ataku paniki. Właściwie to mogła być bardziej czujna – wiedziała, czym jest ta choroba.
Czytaj też: Respirator psychiczny dostępny od zaraz
Zaczęłam alfabetycznie układać zioła
Pierwszy epizod z depresją zaliczyła jeszcze w swoim poprzednim wcieleniu, kiedy tysiące ludzi znało ją jako panią z telewizora. Do mediów trafiła w wieku 19 lat. Na stażu w telewizji poszła zrobić krótki materiał o strajku pielęgniarek w 2007 r. Z rozbitego pod KPRM pola namiotowego wróciła po trzech tygodniach. Co prawda nie wiedziała, jak rozszyfrować skrót KPRM, ale pokazała, że ma dziennikarski pazur i chęć do pracy. Również nad sobą. W tym, co robiła, była coraz lepsza. Pierwsze programy przygotowywała dla Superstacji. Później przeszła do TVP. Zajmowała się publicystyką polityczną. Radziła sobie, więc pojawiały się nowe wyzwania – dostała propozycję stanowiska wydawcy w TVP Info. Duża odpowiedzialność i jeszcze większa presja. Oczywiście, że to wzięła.
– Można powiedzieć, że sama wyhodowałam chorobę ciągłym dojeżdżaniem samej siebie. Zaczęłam mieć problemy ze snem. Zapominałam nazwisk rozmówców, umykały mi jakieś podstawowe fakty, czasem słowa – opowiada Serafin. – Dopiero kiedy zapomniałam, jak mam dojść do pracy, to się na serio przestraszyłam.