Trend jest wyraźny – od kilku lat liczba rośnie. Całkiem prawdopodobne, że po ostatnich skandalach wokół Kościoła popyt na pochówek bez księdza jeszcze bardziej się zwiększy. Szacuje się, że w Polsce około 2 proc. wszystkich pogrzebów to uroczystości świeckie – w 2018 r. było ich ponad 8 tys. Świeckie pogrzeby mieli m.in. słynny kardiochirurg prof. Zbigniew Religa i noblistka Wisława Szymborska, wokalistka Kora i reżyser Kazimierz Kutz.
Mistrz ceremonii jest odpowiedzialny za przygotowanie scenariusza pogrzebu, mowa pożegnalna stanowi główną część uroczystości. Mistrzowie ceremonii występują również podczas pogrzebów wyznaniowych. Wtedy ich zadanie zwykle ogranicza się do wygłoszenia mowy, podczas gdy sam obrządek religijny prowadzi kapłan.
Barbara nie kryje, że weszła w wiek, w którym wizyty na cmentarzu stają się powoli czymś nieuchronnym. Pierwszy świecki pogrzeb przeżyła jeszcze w PRL. Dziadek był oficerem. Żegnała go więc asysta wojskowa. Były salwy. I nie było księdza.
Ale nawet w PRL świecki pogrzeb, zarezerwowany dla partyjnych dygnitarzy, milicjantów i wojskowych, był tabu. Kto mógł, załatwiał księdza, a tradycja religijnego pochówku była silniejsza od wymogów komunistycznego państwa stawianych obywatelom, którzy przynajmniej formalnie je reprezentowali.
Nic dziwnego, że – jak pamięta Barbara – o ten świecki pogrzeb jej matka pokłóciła się z rodzeństwem, które chciało mszy, kropidła i egzekwii. – Mama powiedziała twarde „nie”. Dziadek był niewierzący i nie zamierzała robić fikcji na cmentarzu. Ale potem wszystkie ciotki, babcia, wujkowie chowani byli po bożemu. I dopiero dwa lata temu trafiłam na pogrzeb chłopaka, którego poznałam przez Twittera. Błyskotliwy, inteligentny, spotykaliśmy się co jakiś czas na piwie, a ostatni raz na wrocławskim rynku na manifestacji w obronie wolnych sądów.