Mam nadzieję, że już cała Polska wie: długoletniej prezenterce pogody i dziennikarce poznańskiego oddziału TVP Patrycji Kasperczak nie przedłużono umowy, na podstawie której każdego dnia przekazywała widzom wiadomości o pogodzie w Wielkopolsce. Jej koleżanka, a obecnie szefowa, dyrektorka TVP Poznań Agata Ławniczak, zastosowała tę szykanę wobec red. Kasperczak tylko dlatego, że ta ośmieliła się w niedzielę 31 stycznia, gdy grała w całej Polsce Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, wystąpić na wizji z przyklejonym do ubrania serduszkiem.
Cierpliwość ma swoje granice
To niewątpliwie prowokacyjne zachowanie, stanowiące jawne opowiedzenie się za cywilizacją śmierci (wszak WOŚP współpracuje ze Strajkiem Kobiet, a ten domaga się aborcji na żądanie!), nie mogło się nie spotkać z reakcją czujnych władz publicznego medium. W słusznie minionych czasach rządów kondominium rosyjsko-niemieckiego pani Ławniczak współpracowała z panią Kasperczak w nagłaśnianiu WOŚP, a odział poznański TVP, jak zapewnia sam Jurek Owsiak, wyróżniał się pod tym względem swoim entuzjazmem, którego zresztą całej TVP nie brakowało.
Na szczęście te czasy się już zmieniły i niektórzy przejrzeli na oczy. Ci, którzy przeszli na stronę cywilizacji życia oraz interesu narodowego Polaków, dostali drugą szansę i mogą nawet w nareszcie wolnej Polsce piastować dyrektorskie stanowiska. Wobec innych władza ludowa zachowała daleko idącą wyrozumiałość i cierpliwość. Jednakże i cierpliwość ma swoje granice. Nie można tolerować w mediach publicznych propagowania amoralizmu. Telewizja Polska musi być zdrowa i etyczna – taka jak red. Jarosław Jakimowicz, który grzeszył, lecz skorzystał z danej mu szansy nawrócenia. Takie osoby nagradza się wysokimi apanażami, a nawet posadami dla współmałżonków, bo to im się po prostu należy.
Sprawa red. Kasperczak nie budzi wątpliwości z punktu widzenia moralności PiS (bardzo podobnej do naszej – tak jak negatyw podobny jest do pozytywu), niemniej nie jest jasna z prawnego punktu widzenia. Patrycja Kasperczak, jak wielu innych pracowników TVP, od dawna już nie miała etatu, lecz pracowała na czasowych umowach. Takich pracowników łatwiej zwalniać (czyli nie przedłużać im umów), dzięki czemu są bardziej posłuszni i dyspozycyjni. A ponadto można im mniej płacić. Program z serduszkiem został zdjęty z repozytorium programów na stronie TVP, lecz sama red. Kasperczak jeszcze następnego dnia pojawiła się na wizji. Istnieje podejrzenie, że tego dnia pracowała bez umowy (jakkolwiek nie można wykluczyć, że miała jakąś inną, drugą). W takim przypadku jest szansa, że firma odpowie za swój brutalny cenzorski postępek w stosunku do zasłużonego pracownika.
Kara za pytanie o aborcję
Dyrektor Ławniczak ukarała nie tylko red. Kasperczak, lecz również reportera Marcina Wróblewskiego i wydawczynię Barbarę Kożeniewską – za to, że nie zgodzili się uzupełnić materiału na temat zbiórki WOŚP informacją o współpracy ze Strajkiem Kobiet. W ten sposób WOŚP nie została w oczach widzów należycie zdyskredytowana. Za ten występek niesforni redaktorzy poniosą konsekwencje finansowe. Wcześniej wysoką cenę za nieposłuszeństwo zapłaciło małżeństwo dziennikarzy TVP Info Agata Biały-Cholewińska i Michał Cholewiński. Spadli z anteny i mają trafić do TVP Polonia za znacznie niższą stawkę (lub na zieloną trawkę, jak zapewne chciałby prezes Kurski), bo pan Cholewiński ośmielił się wypowiedzieć na antenie słowa, za które przecież w sowieckiej Rosji bez wątpienia skazano by go na łagier (więc niech nie narzeka): „Nie rozumiem, dlaczego Trybunał Konstytucyjny w tym czasie rozedrgania, poważnych, innych problemów w Polsce, ale także zaniepokojenia wielu ludzi, podjął tę sprawę”.
Prawomyślność i ścisłe trzymanie się linii ideologicznej, wyznaczonej przez prezesa Jacka Kurskiego dbającego o komfort psychiczny Jarosława Kaczyńskiego (gdyby ten w swej łaskawości włączył telewizor), jest w Telewizji Publicznej przestrzegana bezwzględnie. Dotyczy to również publicznego radia, z którego niegdyś zwolniono (na krótko wprawdzie) dwóch dziennikarzy odpowiedzialnych za emisję wywiadu z niżej podpisanym.
Wcale się nie dziwię panice, w jaką wpadła dyrektorka regionalnego oddziału TVP. Gdyby nie zareagowała, mogłaby sama wylecieć. Wolała więc wylać swoją koleżankę i podwładną. Ludzie ze złamanymi kręgosłupami moralnymi tak robią i za to właśnie mają płacone. Po tej „akcji” akcje Agaty Ławniczak na Woronicza mogą nawet wzrosnąć. A Patrycja Kasperczak, której bardzo współczuję, przechodzi trudny czas. Przekonała się, z kim i dla kogo pracuje.
Kto walczy z Orkiestrą
Tak, na froncie ideologicznym każdy powinien być jak żołnierz – wykonywać rozkazy i nie uprawiać żadnej samowolki. Na tę logikę reżimowego ośrodka propagandy nakłada się jeszcze obyczajowość korporacyjna. Skoro TVP konkuruje z TVN, to nie można wpisywać się w działania kojarzone z tą stacją. Jak wynika z informacji przekazanych „Gazecie Wyborczej” przez członków Rady Programowej TVP Poznań, dyr. Ławniczak posługiwała się takim właśnie argumentem: serduszko reklamuje TVN. Argument jest oczywiście bez sensu – WOŚP nie jest żadną agencją TVN ani jej właściciela. Pokazanie serduszka na antenie znaczyć może coś wręcz przeciwnego, a mianowicie: TVN nie ma monopolu na pokazywanie WOŚP i na związane z tym dobro. Wizerunkowo serduszko robi Telewizji Polskiej bardzo dobrze, bo akcja Owsiaka należy do najbardziej lubianych przez nasze społeczeństwo zjawisk publicznych.
I tu właśnie jest pies pogrzebany. WOŚP jest znienawidzona przez Kościół, gdyż zabiera mu monopol na działalność charytatywną i związany z tym splendor rozsadnika dobra i miłosierdzia. Owsiak jest niezależny i pokazuje, że można być dobrym bez religijnej oprawy i łaski Kościoła. A to dla milionów ludzi ważna lekcja. Wynika z niej, że związek między tym, co w języku kościelnym nazywa się miłosierdziem, a wiarą katolicką (i kuratelą Kościoła), nie jest związkiem koniecznym. A przeto może sam Kościół nie jest aż tak niezbędny i oczywisty, jak się wydawało? Ba, Owsiakowi udało się stworzyć coś, co ma wymiar narodowego święta. I to w niedzielę!
Za to wszystko biskupi od wielu lat tępią Jurka Owsiaka i WOŚP, oczekując tego samego od swojej podręcznej partii i jej prezesa. I kto wie, może wieloletnia kampania zniesławień podziałała na to środowisko i nawet sam Kaczyński wierzy w diaboliczną energię Wielkiej Orkiestry? Kilka dni temu oglądaliśmy filmik, na którym ksiądz przepędza z chodnika w centrum Krakowa młodą wolontariuszkę WOŚP. Przepędzał ją jak samego diabła, czyli histerycznie i brutalnie. Ta sama histeria i ten sam lęk doszedł do głosu w dyrektorskim gabinecie pani Ławniczak. Bardzo współczuję.