Na Narodowym są nowoczesne respiratory, najdroższy sprzęt medyczny, ale prawie nie ma pacjentów. Niektórzy lekarze dyżurują w pustych sektorach. Zarobki personelu są wysokie, koszty funkcjonowania ogromne: – Chciałem panu o tym opowiedzieć, bo mi wstyd, że w tym uczestniczę.
PAWEŁ RESZKA: Ładny apartamencik.
LEKARZ Z NARODOWEGO: Tak, większy niż mieszkanie, które wynajmujemy z żoną.
Hotel też niczego sobie.
Warszawa, pięć gwiazdek. Salon, sypialnia, wielka łazienka. Nie spodziewałem się tego. Myślałem, że będę mieszkał w kilkuosobowym pokoju. W jakimś akademiku. Albo w niższym standardzie.
Rozumiem, że by to panu nie przeszkadzało.
Zapisywałem się do pracy w szpitalu tymczasowym. W czasie szalejącej pandemii. Szczególnie nie myślałem o wygodach. Swoją drogą, po drugiej stronie ulicy jest hotel Belweder, gdzie mieści się izolatorium covidowe. Przyzwoity, trzy gwiazdki. Moglibyśmy tam mieszkać. Myślę, że nikomu by to nie przeszkadzało.
Czytaj też: Ile jeszcze mamy respiratorów? Kiedy zabraknie personelu?
Czyli mieszka was tu więcej?
Dwa piętra są wydzielone dla personelu Szpitala Narodowego. Lekarze, pielęgniarki, ratownicy, strażacy. Wszyscy pojedynczo. W podobnych warunkach.
Po co pan się zapisał do pracy?
Jestem rezydentem. Pracuję w szpitalu wojewódzkim na SOR-ze. Akurat z województwem, z którego przyjechałem, wirus obszedł się stosunkowo łagodnie.