Szpital w północnej Polsce, szef działu ratownictwa medycznego dr Z. dostał właśnie z Narodowego Funduszu Zdrowia umowę. Dodatkowe 100 proc. wynagrodzenia będzie wypłacane lekarzom, pielęgniarkom i ratownikom medycznym pracującym w SOR i w zespołach Państwowego Ratownictwa Medycznego. Zamiast się cieszyć, jest załamany.
– W tej samej karetce z pacjentem chorym na covid jedzie lekarz, ratownik, kierowca, czasem sanitariusz – mówi dr Z. – Niesiemy 100-kg pacjenta, ja trzymam za nosze tam, gdzie są nogi, kierowca od strony głowy. Jak mam mu powiedzieć, że ja dostanę dodatek za to, że narażam życie w walce z covid-19, a on nie? – pyta Z.
Pracuje z prawie setką osób: to Szpitalny Oddział Ratunkowy i pięć zespołów PRM jeżdżących w kilku powiatach. Połowa z nich dostanie drugą pensję, połowa nie. – Nie wiem, jak mam to tym ludziom wytłumaczyć – mówi dr Z.
Minister zaleca podwyżki
Dodatkowego wynagrodzenia nie dostaną też lekarze i pielęgniarki pracujący w tym samym szpitalu na covidowej intensywnej terapii. Zresztą na każdym oddziale, zgodnie z zarządzeniem wojewody, wydzielono 10 proc. miejsc dla chorych na koronawirusa. Na ortopedii czy chirurgii w odizolowanych pomieszczeniach w reżimie sanitarnym leżą lżej chorzy. Ktoś się nimi zajmuje. Ci lekarze i pielęgniarki też dodatku nie dostaną.
Ustawa przewidująca 100 proc. dodatku do wynagrodzenia dla pracowników medycznych, którzy uczestniczą w leczeniu zakażonych koronawirusem,