Senat przywrócił ubój rytualny ptaków. Krowy mogą być ubijane bez ogłuszenia jeszcze przez pięć lat. To kawał czasu, więc nie wiadomo, czy zakaz w ogóle wejdzie w życie. Senat dał też czas hodowcom zwierząt na futra: do połowy 2023 r. A więc tuż przed wyborami mogą wywalczyć – z pomocą Tadeusza Rydzyka – dalsze przesunięcie terminu zakazu lub jego zniesienie. W życie wejdzie tylko zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach. Choć słowo „tylko” chyba nie jest na miejscu, bo każda poprawa losu zwierząt wyzyskiwanych przez człowieka jest bezcenna.
PiS odpuścił sprawę zwierząt nie bez akceptacji prezesa wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, skoro przesunięcie terminu zakazów i przywrócenie możliwości rytualnego zabijania ptaków ogłosił jego człowiek: premier Mateusz Morawiecki. Różnica tylko w długości vacatio legis, rząd proponuje krótsze, Senat dłuższe. Uzasadnieniem jest interes osób zarabiających na hodowli i uboju ptaków: jest ich więcej, niż tych zarabiających na uboju rytualnym krów. PiS wyraźnie więc zmienia retorykę: już nie wartości, a interes.
Ptaki na ołtarzu interesu
Gdy prezes Kaczyński ogłaszał „piątkę dla zwierząt”, motywował ją empatią i humanitaryzmem. Mówił, że kto nie chciałby poprzeć m.in. zakazu uboju bez ogłuszania i hodowli zwierząt na futra, nie zasługuje na miano „dobrego człowieka”. Teraz, krakowskim targiem, tylko krowy mają mniej cierpieć. Ptaki zostaną złożone na ołtarzu interesu.
Premier, zapowiadając pozostawienie możliwości ubijania bez ogłuszenia ptaków na eksport, powiedział, że w ich przypadku ubój rytualny nie różni się tak bardzo od zwykłego.
Wiedza o tym, jak wygląda ubój, nie jest trudna do zdobycia, bo rzeźnie chwalą się w internecie swoimi „nowoczesnymi liniami ubojowymi” i można nawet obejrzeć filmiki (bynajmniej nie poprzedzone napisem, że zobaczymy drastyczne sceny).