Społeczeństwo

Chcą „dyscyplinować” ks. Wierzbickiego. Nękanie trwa

Ks. prof. Alfred Orzechowski Ks. prof. Alfred Orzechowski Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Uniwersytet godny swej misji nie może, jak czyni to KUL, wykluczać z debaty nikogo, o ile jego poglądy mieszczą się w ramach prawa, nie obrażają ani nie wzywają do nienawiści.

Najpierw po Lublinie jeździł baner z wezwaniem do usunięcia ks. Alfreda Wierzbickiego z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, teraz kolegium rektorskie tej uczelni oznajmiło, że kieruje sprawę „wypowiedzi medialnych” duchownego do oceny rzecznika dyscyplinarnego. Nękanie adiunkta w katedrze etyki KUL trwa.

Czym zawinił ksiądz Wierzbicki

Władze najstarszej wyższej uczelni katolickiej w naszym kraju powołują się na jej statut. Czytamy w nim, że „na wydziałach kościelnych Uniwersytetu mogą być zatrudnione jako nauczyciele akademiccy te osoby, które należą do Kościoła katolickiego i odznaczają się nieskazitelnością życia, czystością doktryny i pilnością w pełnieniu obowiązków. Nauczyciele akademiccy, którzy nauczają spraw dotyczących wiary lub moralności, zobowiązani są do wykonywania swoich zadań w pełnej wspólnocie z Nauczycielskim Urzędem Kościoła” (§47.5).

Cóż, wydaje się, że ks. Wierzbicki należy do Kościoła rzymskokatolickiego, posiada cytowane kompetencje i w swojej działalności akademickiej i publicznej, m.in. w mediach, zachowuje wspólnotę z Kościołem, a przede wszystkim z przesłaniem Ewangelii, które zachęca do miłości bliźniego i dawania świadectwa w obronie wszystkich ludzi, którym dzieje się krzywda. Także tych, których poglądów lub stylu życia się nie podziela. Gdy ks. Wierzbicki podpisał zbiorowy list z poręczeniem za aresztowaną aktywistkę Margot, uczynił to nie dlatego, że solidaryzuje się z jej napastliwym zachowaniem czy niektórymi wypowiedziami, ale dlatego, że uważał, iż zastosowano wobec niej nieproporcjonalne środki przymusu.

Czytaj też: Spór o środkowy palec Margot

Czarnka nikt nie chciał dyscyplinować

Pod komunikatem na stronie KUL nie ma podpisów. Nie wiemy, kto konkretnie się pod nim podpisał. Czy podpisał się także obecny rektor uczelni ks. prof. Michał Malinowski? Ten, który odciął się od stanowiska zajętego przez ks. Wierzbickiego w sprawie Margot, ale niedługo później na spotkaniu w siedzibie Konferencji Episkopatu Polski miał powiedzieć, że „katolickość to nie transparenty, nie napisy, nie protesty, tylko dialog na salach uniwersyteckich”? Święte słowa! Dialog, a nie dyscyplinarka za wypowiedzi w mediach. Tak powinno być na każdej wyższej uczelni, nie tylko katolickiej. Uniwersytet godny swej misji nie może wykluczać z debaty nikogo, o ile jego poglądy mieszczą się w ramach prawa, nie obrażają, nie wzywają do dyskryminacji i nienawiści, nie propagują teorii spiskowych i fałszów.

Tak się złożyło, że adiunktem w KUL jest Przemysław Czarnek, nowy minister oświaty i nauki w rządzie Zjednoczonej Prawicy. Autor bulwersujących wypowiedzi o ludziach LGBT, niegodnych nie tylko prawnika i nauczyciela akademickiego, ale też katolika. Skandaliczne słowa Czarnka w TVP Info, że „ci ludzie nie są równi normalnym ludziom” i żeby skończyć z „idiotyzmami o jakichś prawach człowieka i równości”, nie przeszły bez reakcji władz KUL. Negatywnej. Rzeczniczka KUL oświadczyła, że władze uczelni nie podzielają poglądu Czarnka, a szkoła nosząca imię św. Jana Pawła II pozostaje wierna „nauczaniu Kościoła katolickiego, który wskazuje, że wszyscy ludzie mają tę samą naturę i cieszą się równą godnością”. Ale wtedy wniosku do rzecznika dyscyplinarnego władze KUL nie złożyły.

Czytaj też: „Milcząca większość”. Wojna na billboardy w Białymstoku

Pochwała, nie dyscyplinarka

Nie jest też tak, że nikt z profesorów KUL nie ujął się za ks. Wierzbickim, kiedy zaatakowano go za stanowisko, jakie zajął w sprawie Margot. Duchownego broniły lubelski Klub „Tygodnika Powszechnego”, środowisko miesięcznika katolickiego „Znak” i grupa wykładowców. Teraz zapewne znów staną w obronie ks. Alfreda. Nie jest on przecież czarną owcą, tylko człowiekiem niezależnie myślącym i mającym odwagę dzielić się swym krytycznym zdaniem o tym, co uważa za zasługujące na krytykę w Kościele i polityce w Polsce.

Jest w tym sensie nie tylko człowiekiem uniwersytetu, ale także obywatelskim „sygnalistą”. Działa na rzecz dobra wspólnego, ostrzegając przed dewastującymi nasze życie publiczne słowami i czynami. Takim ludziom należy się wsparcie i pochwała, a nie dyscyplinarka.

Czytaj też: Parafie kontra konstytucja, morale i uczciwość

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną