Inicjatorom – Kai Godek oraz fundacji „Życie i Rodzina” – chodzi o przegłosowanie w parlamencie stosownych zmian w prawie o zgromadzeniach. Rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Leszek Gęsiak, jezuita, podkreślił, że rzymskokatoliccy biskupi nie zajęli jeszcze stanowiska w tej sprawie, ale zarazem przypomniał, że to, czy zbiórka podpisów na terenie kościelnym jest dopuszczalna, zależy od decyzji lokalnego biskupa. W ten sposób umył ręce.
Godek a konstytucja
Kaja Godek i jej fundacja mają prawo lobbować za swoimi projektami, ale nie mają prawa ignorować naszej ustawy zasadniczej. Konstytucja RP gwarantuje obywatelom wolność sumienia, manifestowania poglądów, organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich.
Z tych dobrodziejstw systemu demokratycznego mogą korzystać w ramach prawa obywatele wyznający różne systemy wartości, chrześcijańskie i humanistyczne, solidaryzujący się z hasłem równych praw dla osób o innej niż heteroseksualna tożsamości seksualnej i ci, którzy z tym stanowiskiem się nie zgadzają. Jednak demokratyczne i praworządne państwo powinno w tym sporze zachować bezstronność.
Tą drogą poszły ostatecznie demokracje typu zachodniego. W przeciwnym kierunku poszła Rosja, która już ma ustawę, o jaką walczy Kaja Godek. Tam za homoseksualizm się nie karze, ale parady równości i inne formy „promowania” praw osób LGBT są zakazane. Przyjęcie zmian proponowanych przez Godek i jej środowisko byłoby kolejnym aktem zerwania przez Polskę konsensu wypracowanego w państwach demokratycznego Zachodu, włącznie z USA.
Ten konsens polega na legalizacji prostego faktu, że osoby LGBT są częścią społeczeństwa i należą się im takie same prawa jak innym obywatelom. I że nie trzeba być osobą homoseksualną, by przyjąć to do wiadomości.
Odcięcie Polski od Zachodu
Po co więc Kaja Godek forsuje zakaz? Po co nieformalny szef państwa poseł Jarosław Kaczyński uparcie straszy, że szalejąca „ideologia LGBT” zamieni Polskę w katolicką pustynię? Po co wtórują mu – a on im – w tej kłamliwej kampanii liderzy Kościoła rzymskokatolickiego? Bo mają w tym wspólny interes: odcięcie Polski od Zachodu, gdzie religiom pozwala się działać w ramach prawa, ale nie mogą one liczyć na przywileje, bo każdy ma wolność do religii – albo od religii. A społeczeństwo ma swobodę wyboru między różnymi systemami wartości i stylami życia z poszanowaniem zasady, że granicą mojej wolności jest wolność innych obywateli.
Homofobiczne kampanie nienawiści i kłamstwa w nowych despotyzmach, odwołując się do negatywnych emocji, stereotypów, dezinformacji i ignorancji, służą w istocie reakcyjnym celom politycznym.