Społeczeństwo

Margot: Nie będę grzeczna, nie chcę być symbolem

Margot dla „Polityki”: Nie będę grzeczna, nie chcę być symbolem

Margot Margot Agata Kubis / •
Sytuacja osób nieheteronormatywnych w Polsce zasługuje na szczególną uwagę ze względu na systemową dyskryminację. Nie wymagajcie od nas podziękowań czy kulturalnej rozmowy.

MATEUSZ WITCZAK: Gdy zabierano cię do aresztu, cała Polska próbowała odpowiedzieć sobie na pytanie: kim jest Margot?
MARGOT: Margot jest osobą, która ma pracoholiczny stosunek do angażowania się w walkę z niesprawiedliwością. Osobą, która nie poważa swojego zdrowia i bezpieczeństwa, traktuje siebie raczej jako surowiec, z którego tworzą się przemiany społeczne. Do aresztu pojechała osoba, która wytraciła serce do rozwiązań kompromisowych, „ugadywania się”, schodzenia z postulatów czy to anarchistycznych, czy to queerowych.

Czytaj także: Gender i queer. Co znaczą te pojęcia

A kim była, zanim je wytraciła?
Jestem z Koszalina, gdzie angażowałam się w działalność Amnesty International. W liceum robiłam małe aktywistyczne rzeczy. Jak ONR wywieszał w całym mieście plakaty „Czy chcesz, by w twoim domu mieszkali Cyganie?”, to zrywaliśmy je i odpowiadaliśmy akcją solidarności z mniejszością romską. Potem wydawało mi się, że studiując socjologię i antropologię, zdobywając wiedzę, z czasem zmienię świat na lepsze… A pewnego dnia zauważyłam, że jednego z chłopaków, który chodził z nami na zajęcia, regularnie nie ma. Usłyszałam, że jest na blokadzie eksmisji. Miałam chwilę olśnienia: aha, są na świecie ludzie, którzy nie przyszli dzisiaj na zajęcia, bo zajmują się zajebiście dobrą rzeczą.

Zanim sama przestałam być obecna na zajęciach, minęło dużo czasu. Wszystko zaczęło mi się krystalizować w okolicach czarnych protestów, a niedługo potem zaczęły się protesty akademickie przeciw ustawie Jarosława Gowina zmieniającej uczelnie.

Reklama