O zwolnieniu Margot z aresztu napisała Kampania Przeciw Homofobii. Czytamy na Facebooku: „Trzy tygodnie po zatrzymaniu Margot na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie aktywistka Stop Bzdurom została wypuszczona z płockiego aresztu. Taką decyzję podjął dzisiaj sąd w odpowiedzi na zażalenie wystosowane przez obrońców Margot. Walka o uwolnienie Margot pokazuje, że presja ma sens. Społeczność LGBT wraz z sojusznikami i sojuszniczkami z Polski i ze świata stanęła murem za aktywistką, która dla walki o równość jest gotowa poświęcić swoją wolność. Uzasadnienie sądu nie jest nam znane. Gdy zostanie upublicznione, odniesiemy się do niego w postaci komentarza. Margot, witaj z powrotem!”.
Informację potwierdził „Gazecie Wyborczej” pełnomocnik aktywistki mec. Piotr Girdwoyń: „Moja klientka wyszła na wolność godzinę temu. Wcześniej złożyliśmy zażalenie na tymczasowy areszt w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Sąd w piątek przychylił się do tego zażalenia”. Argumenty, które przekonały sąd, są objęte tajemnicą adwokacką.
Zatrzymanie Margot
Małgorzatę „Margot” Szutowicz z kolektywu Stop Bzdurom zatrzymano 7 sierpnia. To pokłosie sprawy z czerwca, gdy aktywistka razem z innymi osobami dokonała tzw. obywatelskiego zatrzymania furgonetki fundacji Pro-Prawo do Życia. W starciu została uszkodzona naklejona na wozie plandeka, ucierpiał też kierowca. Właśnie za te czyny odpowiada Margot, tyle że teraz z wolnej stopy. Szkody fundacji zostały oszacowane na 6 tys. zł.
Wozy fundacji Pro-Prawo do Życia jeżdżą po Polsce z homofobicznym przekazem i w obstawie policji od 2019 r. Za zrównywanie homoseksualności z pedofilią, a edukacji seksualnej z seksualizacją dzieci na ogół nic im nie grozi – prócz społecznego oburzenia. Fundacji Tolerado w ubiegłym roku udało się w sądzie wywalczyć zabezpieczenie kilku szczególnie kontrowersyjnych haseł, a niedawno w Poznaniu wozy zatrzymała policja: pod zarzutem zakłócania ciszy (furgonetki są wyposażone w megafony). Nie tylko Margot staje na drodze homofobusów, ale tylko jej do tej pory – ze względu na udokumentowane szkody – wytoczono sprawę.
Aktywistka została zatrzymana już w lipcu, ale wtedy sąd oddalił wniosek prokuratury o tymczasowy areszt na wypadek matactwa. W sierpniu się do niego przychylił, mimo że objęta dozorem Margot regularnie pokazywała się na komisariatach, nigdy też nie stawiała oporu. Solidaryzujące się z Margot środowiska (działacze społeczni, prawnicy, ale też ludzie kultury z całego świata) wskazywały zgodnie na nadmiarowość i nieadekwatność tej kary.
Dla „Polityki” sprawę komentowała Ewa Siedlecka: „Osoby LGBT, lżone i poniżane za pomocą krążących po ulicach miast ciężarówek fundacji Pro-Prawo do Życia, też wyraziły swoje niezadowolenie. Ale jako obywatele gorszego sortu, w przeciwieństwie do obywateli prima sort, nie mają nie tylko prawa do niezadowolenia, ale też do pomocy państwa. Przeciwnie: to państwo jest dla nich źródłem zagrożenia”.
Czynny udział w zbiegowisku
Nadmiarowe były także działania policji: po Margot 7 sierpnia przyjechały aż trzy radiowozy. Funkcjonariusze brutalnie obeszli się też z ludźmi, którzy zebrali się spontanicznie, by wesprzeć aktywistkę i zaprotestować. 48 osób spędziło noc na komisariatach, byli wśród nich przypadkowi przychodnie, nawet zagraniczni turyści. Zatrzymani nie wiedzieli, dokąd są wywożeni, nie mieli kontaktu z pełnomocnikami, odmawiano informacji prawnikom i obecnym na miejscu parlamentarzystom opozycji. Wszyscy zostali wypuszczeni w weekend i usłyszeli ten sam zarzut: „czynnego udziału w zbiegowisku”.
Sprawa rezonowała przez wiele dni i nie tylko w Polsce. Komisarz ds. praw człowieka Dunja Mijatović już na drugi dzień wezwała do wypuszczenia Margot z aresztu, były solidarnościowe protesty i otwarte listy sygnowane nazwiskami międzynarodowych sław z różnych dziedzin, jak Margaret Atwood, Pedro Almodóvar, Paul Auster czy Timothy Snyder.
Margot trafiła do aresztu w Płocku. Pierwsze dwa tygodnie spędziła w izolowanej celi ze względu na pandemię koronawirusa. Według informacji prokuratury odmawia składania wyjaśnień i nie odpowiada, czy przyznaje się do winy.