JOANNA PODGÓRSKA: – Dlaczego połowa kobiet zagłosowała na Andrzeja Dudę – kandydata partii forsującej antykobiece pomysły?
KATARZYNA PAWLIKOWSKA: – Dla mnie najbardziej niezwykłe jest to, że tak wiele kobiet w ogóle zagłosowało. Gdy zerknąć na analizy, okazuje się, że na Andrzeja Dudę oddały głos m.in. kobiety, które wcale nie interesują się polityką. A jednak poszły do urn. To znaczy, że komunikat: każdy głos się liczy, wybory są ważne i mamy na nie wpływ, do nich dotarł. Mimo wszystko jest to bardzo pozytywne – obywatelki zaczęły myśleć, że coś od nich zależy.
Ale zagłosowały w pewnym sensie przeciwko sobie.
Tak, ale to już inna kwestia. Gdy popatrzymy na dane demograficzne, mamy bardzo wyraźne wskazanie na podziały, o których wszyscy mówią. Na Andrzeja Dudę zagłosowały przede wszystkim kobiety starsze. Dlaczego? Przecież nie dostają 500+. Ale nie muszą już w tak wielkim stopniu dokładać się do wychowania swoich wnuków. To jest realne odciążenie. Mogą zacząć cokolwiek odkładać albo wyjść z długów. I patrzą z nadzieją, że może za parę lat, gdy będą na emeryturze, jeszcze załapią się na trzynastą czy czternastą wypłatę. Procentowo na Rafała Trzaskowskiego najliczniej zagłosowały dwie grupy kobiet: te najmłodsze i te dojrzałe, ale jeszcze aktywne zawodowo. Na Dudę głosowały przede wszystkim emerytki, rencistki, kobiety zajmujące się domem, bezrobotne. Nawet kobiety na umowach śmieciowych głosowały raczej na Trzaskowskiego, o przedsiębiorczyniach nie wspominając. Dochód jest znaczącą zmienną – jedyna grupa, w której Duda uzyskał znaczącą przewagę, to kobiety zarabiające poniżej tysiąca złotych. We wszystkich grupach o dochodzie powyżej 2 tys. wygrał Trzaskowski. Ważnym czynnikiem jest także miejsce zamieszkania.