Jesteśmy źli, zagubieni i boimy się tego, co nas czeka. Wiemy, że będzie źle, różnimy się tylko w stopniowaniu. Pokolenie naszych rodziców dało nam wszystko – poza przyszłością. „Oni już mają zakodowane, że idą do piekła, i myślą głównie o tym, jak w nim przetrwać” – napisał o nas Żakowski.
1. Nie unikniemy katastrofy klimatycznej
Dla nas jest to pewne. Potrafimy żonglować badaniami, analizami i przytaczać wypowiedzi ekspertów, ale to nie wszystko. My to już czujemy na własnej skórze, widzimy, co się dzieje za oknem. Mamy znajomych po całym świecie. Oni mówią i czują to samo – mamy problem. Jednak nie to nas przeraża. „Problemem nie jest problem. Problemem jest twoje podejście do problemu” – mówił główny bohater „Piratów z Karaibów”.
W tej komedii zawiera się cały dramat. Nasza świadomość, dojrzałość i próby działania – idolką młodzieży jest Greta Thunberg, a Młodzieżowy Strajk Klimatyczny jest coraz bardziej seksi – nie mają znaczenia. Segregowaniem śmieci i wyznawaniem filozofii zero waste nie zatrzymamy szkód, które wyrządzają największe, globalne koncerny, ani nie zmienimy działań rządu. Nie zatrzymamy, a powinniśmy już je naprawiać. Jesteśmy wściekli, bo nie ma już czasu, a was to nie obchodzi.
Czytaj też: Jak zmiany klimatu wpłyną na nasze zdrowie
2. Jestem kobietą i się boję
Trudno się zresztą dziwić w kraju, w którym chcemy wypowiedzieć konwencję stambulską o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, ekspertami od antykoncepcji są kościelni oficjele, a do mównicy sejmowej stoi kolejka polityków, którzy powiedzą ci, jakie dziecko i kiedy urodzić. Wchodzimy dopiero w drugą dekadę życia, a już jesteśmy zmęczeni. Wierzymy w równość, wolność. Podczas strajków stoimy za dziewczynami murem.
Pod koniec dnia i tak, jak mamy żyć, dyktuje nam zdemoralizowana grupa wyalienowanych i mocno przekraczających wiek emerytalny panów na rządowych stołkach. Tych samych, którzy ramię w ramię stoją z najbardziej zdemoralizowaną instytucją w Polsce, jaką jest Kościół. Nie zgadzamy się ze społecznymi stereotypami. Nie zgadzamy się, żeby mężczyźni mówili, jaka jest rola kobiet. Nie zgadzamy się, żeby najwięcej w kwestii przyszłości kobiet do powiedzenia mieli ci, których najmniej to dotyczy.
Czytaj też: Dlaczego PiS boi się konwencji antyprzemocowej
3. „Patrz trochę węziej, patrz trochę węziej”
To fragment utworu „Polskie Tango” Taco Hemingwaya, który ukazał się na dwa dni przed wyborami. „Tylko ty masz rację – reszta świata żyje w błędzie” – to zdanie oddaje dwie główne pretensje młodych do władz. Po pierwsze, nie obchodzi nas wasz podział na dwie Polski. To pokazują wybory. W tych ostatnich, prezydenckich, aż czterech kandydatów otrzymało po 20 proc. w grupie w wieku 18–29 lat. Głosujemy na Hołownię, Bosaka, Trzaskowskiego, Dudę. W wyborach parlamentarnych byliśmy najbardziej wyrównaną grupą głosujących – PiS, KO, Konfederacja po ok. 20 proc., Lewica 17 proc., PSL 10 proc. To pokazuje, że pozostało w nas tyle buntu, żeby nie zawsze słuchać rodziców, ale kierować się sercem i rozumem.
Mimo tak nieatrakcyjnego dla polityków rozmycia – choć demokratycznego, czyż nie? – potrafimy ze sobą rozmawiać. Idąc na piwo, nie skaczemy sobie do gardeł, o poglądy się spieramy, o pomysłach dyskutujemy. Nie wyznajemy naszych kandydatów, my ich wybieramy – bardzo często radykalnie zmieniając wybór ugrupowania lub jego przedstawiciela. Z drugiej strony mamy dość podgrzewania atmosfery i prób manipulowania nami. Znamy internet lepiej od was, wyłapujemy najdrobniejsze potknięcia i jesteśmy odporni – co ponownie może potwierdzać rozkład poparcia w wyborach. No, ale przecież nie mamy doświadczenia, wiedzy, a jedynie naiwną intuicję. Może warto zatem posłuchać naszej naiwności, skoro wasza wiedza prowadzi nas do katastrofy?
Czytaj też: Młodzi porzucają polityczny duopol. Jakiego sporu potrzebujemy?
4. Obywatel Europy
Jesteśmy dziećmi Unii Europejskiej. Bliżej nam rodowodem do daty wejścia do wspólnoty niż do 1989 r., do którego wy lubicie wracać. Urodziliśmy się w Europie spokojnej, zintegrowanej, współpracującej. I mamy mieszane uczucia. Z jednej strony jest nam po prostu w niej dobrze. Mamy morze możliwości – podróże, nauka, kariera. Rodzice nam w kółko powtarzają, że zazdroszczą, że nie mieli takiej szansy, że kiedyś to się po paszport stało w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Wiem, tato, 30 lat temu. Znamy historię, ale urodziliśmy się w XXI w. i nie dzielimy z wami wspomnień.
Z drugiej strony wszyscy na nas naciskają. Jesteś obywatelem świata czy Polakiem? Jakie masz wartości w sercu? Patriotyzm, równość, tradycje, postęp? Wolisz Polskę czy Unię? Bardziej kochasz mamusię czy tatusia? Jesteśmy zmuszani do wyboru, który dla nas nie istnieje. My chcemy się pięknie różnić, wy zapieracie się rekami i nogami przed zmianą, która i tak zachodzi. Po prostu chcemy być Polakami i być częścią Europy, OK?
Czytaj też: Europa ogłasza deal. Czym zakończył się budżetowy szczyt UE?
5. Pani profesor, teraz ja mówię
Nikt nas nie chciał słuchać. Przynajmniej bardzo długo tak było. Szkoła nie jest miejscem, w którym ja się uczę. Jest miejscem, gdzie zachowanie ma być wzorowe, na lekcjach trzeba siedzieć cicho, a kartkówki to jedynie test, ile zapamiętałem z wykładów nauczyciela. Polski model nauczania najlepiej oddaje dobrze znany mojemu pokoleniu obraz – Jasiu, a teraz trzysta razy napiszesz w zeszycie: „Nie będę więcej rozmawiał na lekcji”. Czy od powtarzania, że wiem i umiem, dowiaduję się i uczę?
Na uczelniach sytuacja wyglądała lepiej, bo dzięki Erasmusom i programom wymian rozwijała się integracja międzyuczelniana i międzynarodowa. Problemem jest, że rozwijała się wzdłuż granicy student–profesor. Teraz pora to zmienić. Jeżeli wierzycie w demokrację i chcecie jej uczyć, to zacznijcie od siebie. Spotkajmy się w pół drogi, na uniwersytetach, i rozmawiajmy. O nas, o was i o przyszłości. To my będziemy w tym świecie żyli i zanim nam wyremontujecie pokój, warto zapytać chociaż, jaki kolor mają mieć ściany.
Czytaj też: MEN ogłasza priorytety. Mysz się nie prześliźnie
***
Czuję ulgę. Moi rówieśnicy zabrali głos, a moi profesorowie tego głosu wysłuchali. To ważne, bo nauka jest relacją między dwoma osobami, a role mistrza i ucznia odwracają się dynamicznie. To może być początek zmiany. Symboliczne zdają się słowa prof. Grzegorza Ekierta z Harvardu: „Trzeba być gotowym, kiedy nadejdzie moment zmiany”. Oto jesteśmy i aż przebieramy nogami ze zniecierpliwienia.