Na razie to spekulacje, bo przed wyborami nikt nie będzie rekonstruował rządu i przyznawał się, że nie wszystko jest jak na obrazku. Ale fakty są takie, że po serii porażek kompetencje minister resortu rodziny, pracy i polityki społecznej przejmować zaczęła wicepremier Jadwiga Emilewicz. To ona wypowiada się teraz na temat rynku pracy. Rzuca nowymi pomysłami na pomoc bezrobotnym. Wchodzi nawet na działkę polityki socjalnej. – Wicepremier Emilewicz mówi o tych sprawach, jakby to było w zakresie jej kompetencji, a obok siedzi minister Maląg i milczy. To w sumie sprawa rządu, jak dzieli kompetencje. Ale dla strony społecznej ważne jest, żeby wiedzieć, czy rozmawia się z właściwą osobą, czy traci czas – mówi Dorota Gardias, związkowiec i wiceprzewodnicząca Rady Dialogu Społecznego.
Politycy PiS w kuluarowych rozmowach przyznają, że rekonstrukcja rządu jest nieuchronna. – Jakbym miał typować kandydatów do wymiany, to Maląg byłaby na pierwszym miejscu. Nie umiem wymienić żadnego jej pomysłu, który ciągnąłby nam sondaże. A to, co działo się w depeesach i przy mikropożyczkach, szarpnęło nas ostro w dół – mówi poseł PiS.
Dla partii władzy to poważna sprawa. 500 plus i inne programy socjalne przysparzały głosów i popularności. Tym bardziej że resortem rządziła Elżbieta Rafalska. Ustawiła pracę resortu, nieźle wypadała przed kamerą, nie bała się konfrontacji z politycznymi przeciwnikami. Przyznaje to nawet opozycja. – Rafalska miała ogromną wiedzę, mocną pozycję i nie bała się podejmować decyzji. Po zmianie minister okazało się, że błahe kwestie zaczęły ślimaczyć się miesiącami – mówi Sławomir Piechota, poseł z sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny. Niechętnie, ale wtórują mu posłowie Zjednoczonej Prawicy.