Zdarzyło się coś, co od dziesięcioleci wydawało się tak absurdalne, że aż niemożliwe do powtórki: na wyraźne zapotrzebowanie organizatorów wakacji centralna władza państwowa wydała wytyczne, jak Polak ma wypoczywać. Pandemia zawróciła nas w tym względzie do 7 maja 1949 r., gdy ogłoszono – pod stemplem Komisji Centralnej Związków Zawodowych – model wczasów idealnych: od spisu miejscowości do wypoczywania po instrukcję witania gości. W 1951 r. dokument uzupełniono: „Stoły w sali jadalnej winny być znormalizowane, tj. na cztery względnie sześć osób, ustawione symetrycznie i nakryte czystymi obrusami”.
Wydane w czerwcu 2020 r. zalecenia, jak urządzić wakacje dzieciom i młodzieży, mają znacznie bardziej złowróżbny ton. Dzieciaki generalnie mają być nieprzekraczalnie pogrupowane („należy unikać bezpośredniego kontaktowania się grup podczas pobytu”), w odosobnieniu jeść, spać (4 osoby w pokoju, 4 m kw. na głowę) i plażować.
Powiedz mi, dokąd jedziesz
Z licznych sondaży, np. przeprowadzonego w maju przez Centrum BioStat, wynika, że co prawda połowa respondentów w tym roku zamierza ograniczyć swoje podróże, ale tylko co piąty nie chce w ogóle ruszyć się z domu lub działki. Jednak zamiar podróży za granicę w maju zadeklarowało zaledwie 6 proc. respondentów, w tym 2,4 proc. – na wyjazd zorganizowany. Ale wraz z otwieraniem kolejnych granic to się zmienia.
Jak było w latach poprzednich? Utrzymywała się taka oto tendencja: około 30 proc. siedzi w domu, 70 proc. wyjeżdża: 40 proc. dokądś w kraju, 30 za granicę.
Przyczyną odmówienia sobie wakacji w tym roku częściej jest brak pieniędzy (30 proc.) niż obostrzenia czy obawa przed koronawirusem (mniej niż 20 proc.). Tylko jeden na sześciu Polaków wyznaje, że generalnie woli siedzieć w domu, czyli pięciu na sześciu chce podróżować.