Drugi film braci Sekielskich „Zabawa w chowanego” nie miał tak gigantycznej widowni jak pierwszy, ale możliwe, że będzie o wiele bardziej brzemienny w skutki. Pierwszemu – „Tylko nie mów nikomu” – towarzyszyły liczne głosy oburzenia, wydawało się, że wywołał wstrząs. Ale po roku od emisji nic się nie zmieniło.
Czarnym charakterem – jako hierarcha ukrywający księży pedofilów – drugiego filmu jest bp Edward Janiak. Nie próbował niczego wyjaśniać ani kogokolwiek przepraszać. Gdy poczuł, że ma wsparcie „kościoła toruńskiego” i o. Rydzyka, napisał list do wiernych, w którym jako ofiara medialnej nagonki prosi o modlitwę. Kolejny list adresował do biskupów i otwarcie zaatakował abp. Wojciecha Polaka, który jako delegat KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży złożył w sprawie bp. Janiaka zawiadomienie do Watykanu.
Czytaj także: Bezprecedensowy atak biskupa na prymasa
Kuriozalny list bp. Janiaka
List bp. Janiaka to swoiste kuriozum. Zarzuca abp. Polakowi, że podał „wiadomość atakującą jego osobę” i to w przeddzień uroczystości 100-lecia urodzin św. Jana Pawła II. Jakby to miało coś do rzeczy. Kolejną winą abp. Polaka jest fakt, że dopuścił się rozmowy z braćmi Sekielskimi, którzy – jak wiadomo – są „wrogami Kościoła”, „kierują się niskimi pobudkami” i zarabiają na tym pieniądze. Stwierdził wreszcie, że powołanie Fundacji św. Józefa, która ma nieść pomoc ofiarom pedofilii, było „działaniem siłowym”, a decyzję tę podjęto wbrew głosom większości biskupów. Plakaty, które za pieniądze fundacji zostały rozwieszone w parafiach, by informować, gdzie ofiary mogą się zgłosić, określił jako „zgorszenie”.
W wywiadzie publikowanym niedawno w „Polityce” prof. Tadeusz Bartoś stwierdził, że system kleru katolickiego ma strukturę paramafijną, gdzie naczelną zasadą jest lojalność, zmowa milczenia, surowe karanie za nielojalność, zwłaszcza za publiczną krytykę w mediach. List bp. Janiaka pokazuje, że ta optyka jest w polskim Kościele nadal powszechna. Nie zaatakowałby abp. Polaka, oskarżając go o „uderzenie w wizerunek Kościoła”, gdyby nie czuł wsparcia. Abp Polak odpowiedział oświadczeniem, w którym pisze, że sprawę ostatecznie rozstrzygnie Watykan, a on sam „nie mógł milczeć lub pozostać bezczynny wobec przedstawionych (w filmie Sekielskich) faktów”.
W cieniu kościelny wojny
Ta publiczna wymiana ciosów, jakiej w najnowszej historii polskiego Kościoła jeszcze nie oglądaliśmy, pokazuje, że wśród polskich hierarchów potężnie iskrzy. Część już zrozumiała, że pedofilskich afer nie da się wyciszyć; że trzeba się z tym problemem zmierzyć. A część – nie oglądając się na doświadczenia innych narodowych Kościołów – zabetonowała się na swoich pozycjach, brnąc w system kłamstw i zaprzeczania oczywistym faktom, i liczy, że da się to wszystko jakoś przeczekać. W cieniu tej kościelnej wojny coraz bardziej nikną krzywdy ofiar, którym księża pedofile złamali życie.