Społeczeństwo

Przejechała 1400 km, żeby wykonać legalną aborcję

Zmuszenie kobiety do donoszenia ciąży, choć wiadomo, że płód nie ma szans na przeżycie lub jest obciążony ciężkimi wadami, może stanowić akt nieludzkiego lub poniżającego traktowania. Zmuszenie kobiety do donoszenia ciąży, choć wiadomo, że płód nie ma szans na przeżycie lub jest obciążony ciężkimi wadami, może stanowić akt nieludzkiego lub poniżającego traktowania. Olga Kononenko / Unsplash
Kiedyś byłam za PiS, uważałam, że pomaga rodzinom, a aborcja to morderstwo. Już tak nie sądzę – mówi Maria. W pięciu szpitalach odmówiono jej zabiegu przerwania ciąży.

Kiedy to się działo, mąż był za granicą i nie mógł pomóc – mówi 28-letnia Maria z miasteczka, którego nazwy nie chce podawać, w województwie, którego nie chce wskazywać. Żeby ochronić się przed stygmatyzacją. Do dziś słyszy od znajomych, że powinna była urodzić.

Słowo na „a”

W 21. tygodniu ciąży trafiła na połówkowe badanie USG. Rutyna na tym etapie ciąży. Była połowa marca. Badanie wykonano w znanym centrum medycznym w dużym mieście, stolicy wojewódzkiej. – Po badaniu lekarz zaczął mieć wątpliwości, czy serce mojego dziecka rozwija się prawidłowo. Na początku myślałam, że się myli, że na pewno nie jest źle. Zaczęłam czytać o różnych wadach serca, z którymi rodzą się noworodki. Przygotowałam się na to, że dziecko urodzi się chore, ale będziemy o nie walczyć. Pamiętam, że to był wtorek.

W czwartek wizyta u kardiologa płodu, który stwierdził „złożoną wadę serca, jednokomorowe i jednoprzedsionkowe serce, zarośnięcie zastawki trójdzielnej, ubytki w aorcie i nieprawidłowy spływ żył płucnych”. W piątek wykonano jeszcze amniopunkcję, polegającą na pobraniu płynu owodniowego, by potwierdzić ustalenia. To badanie wykonuje się rzadko, tylko ze szczególnych wskazań. Trzecia opinia potwierdziła poprzednie. Na karcie z wynikami badań podpisało się trzech lekarzy. Możliwe są następujące opcje postępowania, napisał jeden z nich, z profesorskim tytułem. Zakończenie ciąży na obecnym etapie lub jej kontynuacja z dużym prawdopodobieństwem zgonu płodu lub noworodka.

Słowa na „a” nikt nie wypowiedział. – Ja to zrobiłam. Od razu włączyło mi się myślenie, że mam już jedno dziecko w domu, muszę żyć dalej, normalnie funkcjonować. Kontynuowanie ciąży to większe cierpienie dla dziecka, układ nerwowy wciąż się rozwijał – mówi Maria.

Reklama