Zapomnijcie o ogródkach
Rozmowa z dr. Andrzejem Mikulskim o tym, jak żyć w czasach suszy
JOANNA PODGÓRSKA: – Nawet w programach lajfstajlowych słychać głosy, że powinniśmy pożegnać się z wizją skoszonego równiutko trawnika w ogródku, a zastąpić go np. kwietną łąką. Gotowe mieszanki nasion są już w sprzedaży.
DR ANDRZEJ MIKULSKI: – W zeszłym roku byłem jedyną osobą na moim osiedlu, która zrezygnowała z koszenia trawnika i jako jedyny w sierpniu miałem zielony ogródek. Wszystkie dookoła, przynajmniej te nienawadniane automatycznie, były żółte i całkowicie wyschnięte. Sprawa jest oczywista.
Trawnik pochłania więcej wody?
Gdy kosimy trawnik, trawa jest niska i gleba przesycha natychmiast. Nie utrzymuje wody, bo koszenie sprzyja jej parowaniu. Bujna łąka trzyma wodę całkiem dobrze. Daje ziemi trochę cienia, utrzymuje wilgoć przy powierzchni gruntu. Nasze ogrody powinniśmy komponować tak, by ograniczyć parowanie, czyli sadzić takie rośliny, które dają ochronę glebie i są mało wrażliwe na suszę. A przede wszystkim musimy przestać używać wody z wodociągów do podlewania ogródków, tylko zbierać deszczówkę do beczek. Niektórzy już wkopują w swoich ogródkach zbiorniki podziemne i gromadzą w nich deszczówkę. Wykorzystuje się ją zresztą po podczyszczeniu z powodzeniem do innych celów – na przykład spłukiwania toalet lub prania. Jest to woda miękka, a więc wymaga mniejszej ilości detergentów i nie powoduje osadzania kamienia. Nadal jest jej w skali roku dużo, mamy przecież okresy, gdy pada całkiem przyzwoicie. Ale wracając do przydomowych ogródków, musimy porzucić dotychczasową filozofię ich uprawiania, bo zakazy podlewania w czasie letnich susz będą niedługo codziennością. W wielu krajach już to się dzieje. U nas też się zdarzało. W skali przydomowych ogródków radzenie sobie z tym problemem jest stosunkowo proste.