Rada Stała Episkopatu rzymskokatolickiego ogłosiła dokument pt. „Pokój Tobie, Polsko”. To cytat ze św. Jana Pawła II z 1983 r., kiedy w naszym kraju dobiegał końca stan wojenny. W mowie kościelnej takie odniesienie sygnalizuje powagę sytuacji.
Sam dokument zaczyna się zresztą od słów, które nie pozostawiają wątpliwości, że autorzy tak właśnie postrzegają obecny stan rzeczy: „W pełnym niepokoju czasie epidemii, a także w sytuacji napięcia związanego z nadchodzącymi wyborami prezydenckimi, pragniemy zaapelować o odpowiedzialność za dobro wspólne, jakim jest Polska”.
Biskupi nie mówią ani „tak”, ani „nie”
Co do diagnozy trudno się nie zgodzić. Ale trudno też oprzeć się wrażeniu, że dokument unika zajęcia jednoznacznego stanowiska, choć jego wymowa wydaje się wspierać poszukiwanie kompromisu. Rada Stała to grupa 13 biskupów kierujących pracami całego episkopatu. Wśród jej członków znajdziemy obecnie hierarchów angażujących się w prawicowe wojny kulturowe z liberalizmem, takich jak arcybiskupi Jędraszewski i Głódź, i umiarkowanych, takich jak kardynał Nycz, prymas Polak i abp Ryś. Zasiada w niej także przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki, który stara się lawirować między skrzydłami.
Efekt jest taki, jaki może być w takiej sytuacji: ostrożny, a nawet nieprzekonujący. Wynika to, jak się zdaje, z niemożności wypowiedzenia ewangelicznego „Tak-tak, nie-nie” w konkretnej sprawie tzw. wyborów pocztowych ministra Sasina. Mamy więc z jednej strony słuszną zachętę do dialogu sił politycznych w imię dobra wspólnego, a z drugiej pochwałę działania obecnych władz w związku z pandemią (mimo coraz liczniejszych dowodów, że są one spóźnione i przebiegają chaotycznie). Jasnym punktem dokumentu jest akapit poświęcony pracownikom medycznym walczącym na pierwszej linii frontu epidemicznego. Na taki prosty gest solidarności nie zdobył się dotąd Jarosław Kaczyński i prawie żaden inny dygnitarz obozu władzy.
Daniel Passent: Czerwony dywan dla Dudy
Co mają robić katolicy? Episkopat robi unik
Słowo Rady niektórzy odczytują jako pośrednie poparcie Jarosława Gowina w jego staraniach o zablokowanie majowego głosowania prezydenckiego. Obawiam się, że to zbyt daleko idąca interpretacja. Gowin, od lat ustawiający się wizerunkowo jako ortodoksyjny katolik, może mieć poparcie niektórych księży i środowisk kościelnych, choć słabsze, niż ma w Kościele dzisiaj PiS, prawica, ojciec Rydzyk.
To są jednak niuanse. A dla ludzi uznających autorytet episkopatu ważne jest teraz nie to, na kogo mają głosować, ale to, czy w ogóle mają głosować. Część kościelnych mediów i katolickich aktywistów ma dla nich gotową odpowiedź na „tak”. Wahający się katolik nie wyczyta jasnej odpowiedzi na to pytanie z dokumentu Rady Głównej. Biskupi zrobili unik ze wskazaniem na „nie”.
Czytaj też: Zakład Pascala w sprawie Gowina