Na komputer i telefon można dziś ściągnąć aplikacje, które umożliwiają komunikację z nieznajomymi. Oprócz odpowiedniego programu trzeba mieć włączoną kamerkę i mikrofon. Dwoje losowo wybranych ludzi może się wirtualnie spotkać i porozmawiać. Jeśli jeden z nich się znudzi, obrazi lub przestraszy, może kliknąć „stop” lub ponownie przesunąć palcem po ekranie. Wtedy pojawi się przed nim kolejny rozmówca.
Przed kamerkami dominują młodzi. Ale są też znudzeni starsi panowie popijający piwo z puszki, kierowcy tirów, gospodynie domowe w przerwie od zajęć, muzycy, gracze, rozchichotane nastolatki i emeryci.
Wystarczy włączyć kamerkę i pociągnąć palcem w lewo…
Jedyny sens życia
Kuba niedawno skończył 19 lat i w pierwszym odruchu opowiada, że na kamerki wszedł z nudów. Dopiero później przyznaje, że chciałby z kimś pogadać. W jego pokoju jest ciemno, ale światło ekranu pada na łóżko i tapetę w samochody, z której Kuba zdążył już wyrosnąć. Co chwila ręką poprawia grzywkę i marszczy brwi, jakby przeglądał się w lustrze. Jego życie nic nie znaczy – przyzna w końcu. Ma tylko wygodny fotel dla graczy, komputer, nawilżacz powietrza (kupił za własne, odłożone) i pryszcze na twarzy. Od kilku lat tylko gry w necie, YouTube z filmami o mieszanych sztukach walki i nuda, nuda, nuda. Rodzice? Nie znają jego świata, jego języka, Kuba nie jest pewien, czy wiedzą, ile ma lat. Przeczesuje grzywkę i mówi, że z takim życiem zdążył się pogodzić. Choć rano wstaje ze ściśniętym żołądkiem, w drodze do szkoły zdarzało mu się wymiotować za wiatą przystanku. Zdaniem Kuby świat jest okrutny, bo na kamerkach jedna osoba na dziesięć pyta, co u niego słychać. Reszta wyzywa od „cweli”, „pedałów”, bo wielu jest takich, którym grzywka się nie podoba.