Społeczeństwo

Wirus w pewnej wsi

Wirus na peryferiach

Chleb jeszcze wozi konkurencyjny dla sklepiku busik, lecz kierowcy boją się monet. Chleb jeszcze wozi konkurencyjny dla sklepiku busik, lecz kierowcy boją się monet. Andrzej J. Gojke/KFP / Reporter
Ciotka Halina codziennie donosi kuzynce w stolicy o pandemii na peryferiach.
Już nawet poróżnieni o miedzę sąsiedzi zaczynają za sobą tęsknić.PantherMedia Już nawet poróżnieni o miedzę sąsiedzi zaczynają za sobą tęsknić.

Ciotka Halina prowadzi skromny gieesik w liczącej 40 numerów wsi w gminie Hrubieszów nieopodal Zamościa. Na bieżąco zdaje telefoniczne relacje kuzynce, co z tutejszą pandemiczną atmosferą. A z racji zawodu ma wieści z pierwszej ręki.

Więc sprawy mają się dynamicznie. Z ludzi wychodzi zarówno mądrość, jak i głupota.

1.

Na czas epidemii w sklepie jest ich dwie. Ciotka wydaje towar, a ta druga odbiera gotówkę, bo starzy ludzie nie mają kont. Zresztą tych ciotka przegania spod sklepu dla ich dobra nawet w dedykowanej im porze zakupowej. Niech nudzące się obecnie pełnoletnie wnuki robią zaopatrzenie.

Odkąd w Hrubieszowie zabrakło Ukraińców, dobrze schodzi jej tytoń. Przed wirusem nie było dnia, by tamci, ledwo wiążący koniec z końcem mieszkańcy Włodzimierza Wołyńskiego, nie przekraczali granicy na przejściu w Zosinie i krążąc przed marketami, oferowali szeptem papierosy, wódkę oraz czekoladowe cukierki. Obecnie klienci, przyzwyczajeni do marki Priluki, psioczą, że teraz puszczają z dymem o 5 zł więcej na paczce.

Wuj dziś poprosił tego Wieśka spod siódemki o oczyszczenie rynien na wiosnę. Przyszedł w motorowym kasku na głowie i prosił, by trzymać się od niego z daleka. Usterki w sejczento już nie chciał pomóc zreperować, bo to jest jednak przestrzeń zamknięta.

Zasiewać pola i przydomowe ogrody można jak najbardziej, ale tylko z rodziną, żadnego najmu pracowników. Więc ciotka sadzi z córką nowalijki. Starają się ze sobą nie stykać. Ciotka sieje z jednej strony działki, tamta w drugim rogu. Słyszała w telewizji, że pewien Niemiec uprawiający szparagi nie ma już kim robić, a to przecież szparagowy sezon. Ten Niemiec chce puścić prywatny samolot do Rumunii, by przywieźć parobków.

Trzy domy dalej druga córka siedzi na kwarantannie, bo zięć niedawno zjechał z Holandii.

Polityka 17.2020 (3258) z dnia 21.04.2020; Społeczeństwo; s. 26
Oryginalny tytuł tekstu: "Wirus w pewnej wsi"
Reklama