Społeczeństwo

18-latka wymyśliła szyfr dla ofiar przemocy domowej

Rośnie zapotrzebowanie na profesjonalną pomoc dla kobiet i dzieci doznających przemocy domowej. Rośnie zapotrzebowanie na profesjonalną pomoc dla kobiet i dzieci doznających przemocy domowej. Daria Nepriakhina / Unsplash
W czasie izolacji w wielu polskich domach dzieje się źle. Jak pomóc cierpiącym kobietom i dzieciom? Bardzo konkretne rozwiązanie wymyśliła Krystyna Paszko, licealistka z Warszawy.

Zaczęło się w Wielkanoc. Na Facebooku pojawił się nowy profil: Rumianki i bratki. – Początkowo chciałam pomóc znajomym – mówi Krystyna Paszko, licealistka z Warszawy, inicjatorka akcji. – Nie umiem przejść obojętnie obok krzywdy innych. Pomyślałam, że jeśli ktoś ma problemy, napisze do mnie prywatnie. Ale udostępnień wpisu było tyle [19 tys. do 18 kwietnia], że zdecydowałam o otwarciu sklepu.

„Nasz sklep to marka bardzo młoda, ale zapewniamy, że jesteśmy w pełni zaangażowani w ideę pomocy. Na pewno ma w ofercie coś dla Ciebie – wystarczy, że nam zaufasz” – czytamy poście powitalnym.

Zaufanie jest tu kluczowe, bo choć w sklepie widnieją zdjęcia kosmetyków, to w ofercie ich nie ma. To platforma pomocy dla osób, które żyją „w kwarantannie lub w izolacji z toksycznym, przemocowym partnerem”. Tej informacji oczywiście na profilu nie ma. To szyfr. Pierwszy z wielu, którymi postanowiła posłużyć się Krystyna.

Przemoc w izolacji. Szyfry i krzyki

Na zasadzie wymiany tak zakodowanych informacji działa cały sklep. – Jeśli ktoś zapyta o kosmetyki, to znaczy, że jest w złej sytuacji, ale na razie prosi tylko o wsparcie – tłumaczy Krystyna. Niekiedy po takim wstępie „klientka” zaczyna już bez konspiracji opowiadać o tym, co się u niej dzieje. Jeśli tego nie robi, zakłada się, że nie ma takiej możliwości – jest obserwowana albo boi się, że partner sprawdzi jej ruchy w mediach społecznościowych. – Zespół „Rumianków i bratków” utrzymuje z nią kontakt, dopytując od czasu do czasu o samopoczucie. Oczywiście nie wprost, tylko kodem. Niech pani napisze coś więcej o swojej skórze. Jakie są pani ulubione zapachy?

Złożenie zamówienia z natychmiastową dostawą do domu jest sygnałem, że doszło do eskalacji przemocy i należy wezwać policję.

Nie jest to pomysł nowy. – Wzorowałam się na systemie obowiązującym we Francji – mówi Krystyna. – Jeśli kobieta poprosi tam w aptece o maseczkę nr 19, farmaceuta wie, że doświadcza przemocy i zgłasza się w ten sposób o pomoc.

Podobnie w USA. Kilka lat temu pewna Amerykanka zadzwoniła do organizacji kobiecej i żeby jej oprawca się nie zorientował, co robi, zaczęła zamawiać pizzę. Po chwili konsternacji pracownica zrozumiała, że to nie pomyłka, i wszczęła procedurę ratunkową.

Beata Zadumińska, krakowska psycholożka zajmująca się interwencją w kryzysie u dorosłych i młodzieży, potwierdza, że to znany na świecie sposób kontaktowania się z ofiarami przemocy. Ale wybór kosmetyków jako kamuflażu nie w każdym przypadku się sprawdzi. – Być może wynika to z moich doświadczeń w niewielkich miejscowościach. Obszar kosmetyczno-modowy może być punktem zapalnym, gdyż obsesyjnej kontroli partnerki zwykle towarzyszy zazdrość i fantazje o jej licznych romansach. Jeśli miałaby coś sugerować, podpowiadałaby produkty dla dzieci lub AGD, związane z – jak mówi – zapobiegliwością kobiety, dbającej o rodzinę i dom. Byłoby to w niektórych przypadkach bezpieczniejsze. – Generalnie wspaniała i istotna inicjatywa, warto przy tym pamiętać, że jej nagłośnienie w zasadzie może zniweczyć jej sens. Ważne jest przemyślenie szczegółów, np. zmiany „ofert sprzedażowych” i wybór innego niż za pośrednictwem mediów kanału informowania potencjalnych ofiar. Tak samo ważne, żeby pomoc była natychmiastowa i adekwatna, by zaplecze akcji tworzył profesjonalny zespół.

O inicjatywie została poinformowana policja. – Wysłałam maila i natychmiast zadzwonił do mnie funkcjonariusz zajmujący się przemocą w rodzinie – opowiada Krystyna. – Powiedział o niej innym policjantom i zapewnił, że nasze zgłoszenia będą traktować poważnie.

Kiedy ruszył profil na Facebooku, licealistkę wspomagało już 17 specjalistek. Większość jest związana z Centrum Praw Kobiet. – Naszym wkładem w to przedsięwzięcie jest zorganizowanie zespołu – głównie psycholożek i interwentek kryzysowych, które na bieżąco obsługują zgłoszenia napływające do sklepiku – mówi Joanna Gzyra-Iskandar z CPK. – W wyniku jednej z pierwszych interwencji dotkliwie podbita przez partnera kobieta trafiła do naszego specjalistycznego ośrodka wsparcia w Warszawie, gdzie ma zapewnione bezpieczne schronienie. Sytuacja 50 innych kobiet jest monitorowana.

Krzywdzeni nie dość chronieni

Rośnie zapotrzebowanie na profesjonalną pomoc dla kobiet i dzieci doznających przemocy domowej. Skala, z którą się mierzymy, wymaga rozwiązań systemowych – twierdzi Urszula Nowakowska, prezeska Centrum Praw Kobiet. Fundacja, opierając się na 25 latach własnego doświadczenia, rozwiązaniach wdrożonych w innych krajach i wytycznych WHO, opracowała listę działań, które władze powinny podjąć jak najszybciej na rzecz osób doświadczających przemocy. Zawarły je w petycji do Mateusza Morawieckiego.

„Panie Premierze, żadna z dotychczasowych ustaw specjalnych nie uwzględniała nie tylko potrzeb organizacji pomocowych udzielających wsparcia kobietom doświadczającym przemocy, ale także potrzeb samych pokrzywdzonych kobiet i ich dzieci” – czytamy. Na liście znalazły się konkretne postulaty: aktualizacji i uzupełnienia spisu placówek udzielających pomocy, przeznaczenia dodatkowych środków na ich pracę, sfinansowania noclegów kobietom, które musiały uciec z domu ze względu na bezpośrednie zagrożenie życia i zdrowia (Francja zapewnia noclegi dla 20 tys. osób), zwolnienia z nakazu przebywania w miejscu kwarantanny z przemocowcami.

Nie może być zgody na skazywanie krzywdzonych na zamieszkiwanie z oprawcą. Rząd i sejmowa większość muszą przyjąć rozwiązania, które zapewnią kobietom i ich dzieciom osobiste bezpieczeństwo oraz dostęp do szybkiej, realnej pomocy. Oczekujemy, że władze poważnie potraktują naszą petycję i bezzwłocznie podejmą pracę nad zawartymi w niej propozycjami – dodaje Urszula Nowakowska. Pod postulatami podpisało się już ponad 2 tys. osób.

Rekomendacje dla polskiego rządu przygotowała także Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę. W jej telefonie zaufania zanotowano w marcu najwyższą od 11 lat liczbę interwencji. Fundacja nawołuje do zwiększenia ochrony dzieci przed przemocą poprzez m.in. zapewnienie pomocy materialnej i rzeczowej rodzinom dotkniętym ekonomicznymi skutkami epidemii. – Jesteśmy świadomi, że sytuacja wymaga nadzwyczajnych działań, które mają na celu ochronę całego społeczeństwa. Solidaryzujemy się z tym podejściem. Ale apelujemy, by myśleć też o najbardziej bezbronnej grupie, czyli dzieciach – mówi dr Monika Sajkowska, prezeska Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.

Jak zmieniać system poprzez kryzys

Beata Zadumińska także uważa, że system musi się zmienić. – Czas epidemii wyłączył pewien stary ład, zresztą niedziałający tak, jak powinien, o czym świadczą choćby raporty Najwyższej Izby Kontroli – mówi. – Trzeba doraźnie tworzyć alternatywny system niezawodnej pomocy w oparciu o zasoby organizacji kobiecych, a potem dążyć do implementacji, wsparcia praktyk pomocowych przez środki publiczne i w ten sposób reformować system poprzez kryzys.

Mimo kwarantanny, trudności wynikających z izolacji i braku finansowania ze strony państwa obie organizacje niezmiennie niosą pomoc potrzebującym. – Centrum Praw Kobiet pomaga zdalnie, otwiera nowe kanały komunikacji, wychodzi naprzeciw rosnącym potrzebom – mówi Nowakowska.

CPK podpisało umowę z Krystyną, na mocy której przejmuje koordynację działań „Rumianków i bratków”. Licealistka nadal będzie w nich uczestniczyć. Być może długo.

Nie wiemy, do kiedy jeszcze będziemy w domach, a więc jak długo osoby doznające przemocy będą tak mocno jak teraz odcięte od świata – mówi Joanna Gzyra-Iskandar. Ale jeżeli po pandemii przez sklep nadal będą się zgłaszać osoby potrzebujące pomocy, to z pewnością nie zostawimy ich samych.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Sport

Kryzys Igi: jak głęboki? Wersje zdarzeń są dwie. Po długiej przerwie Polka wraca na kort

Iga Świątek wraca na korty po dwumiesięcznym niebycie na prestiżowy turniej mistrzyń. Towarzyszy jej nowy belgijski trener, lecz przede wszystkim pytania: co się stało i jak ta nieobecność z własnego wyboru jej się przysłużyła?

Marcin Piątek
02.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną